Konferencyjna
Data: 27.05.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
Zdrada kontrolowana,
korpo,
kobieta,
Autor: Pokątnie uściski
... próbował pogłaskać policzek, niepostrzeżenie złapać za pośladek, ale każdemu brak było właściwej dozy szaleństwa i pociągającej determinacji. Dążyli więc w tłumie tylko do siebie - nieuchronnie, dwie neutronowe gwiazdy w żelaznej spirali grawitacji. Cały kosmos mógł jedynie obserwować, jak nakładają się wzbudzane fale pożądania. Tylko nieliczni z obecnych, szóstym zmysłem, erotyczną świadomością przeczuwali ich taniec. Nikt go świadomie nie był w stanie zarejestrować.
* * *
Jakoś dotrwała do końca, kiedy nie było już całkiem głupio odwrócić się i wyjść. Po drodze pospiesznie szarpnęła torebką i telefon sam wpadł w dłonie. Andrzej, szybka szóstka - myśli podpowiadały palcom. Może uznają, że stało się coś w domu - przemyka jej przez głowę. Niech myślą co chcą - dźwięczy nieważna odpowiedź w tle ostrego sygnału.
- Kochanie, mam ważną sprawę, będę później. ...<>... Domyśl się. ...<>... - krótkie, urywane pytania, pośpieszne, ciche odpowiedzi; szybko zerknęła za siebie - Tak. ...<>... Tak. ...<>... Właśnie idę. ...<>... Nie, za pierwszym razem nie. ...<>... Ja też.
- Kochanie mam ważną sprawę, będę później. ...<>... Domyśl się. ...<>... - krótkie, urywane pytania, pośpieszne, ciche odpowiedzi; szybko zerknęła za siebie - Tak. ...<>... Tak. ...<>... Właśnie idę. ...<>... Nie, za pierwszym razem nie. ...<>... Ja też.
Szum na drugim końcu linii urwał się nagle i bez zapowiedzi. Ciepło głosu, które otuliło ją przez moment, uleciało natychmiast, kiedy usłyszała za ...
... sobą zdecydowane, silne kroki. Szła, czując uda ocierające się o siebie. Niedługo! - uśmiechnęła się w myślach. Wargi były już lekko pobudzone, drżące, oczekujące.
Z uśmiechem, wykrojonym na ustach przez grot żarzący się w głębi ciała, niecierpliwie stawiała kroki. Krótki korytarz bez wykładziny - głośny, miarowy stukot szpilek natychmiast wypełnił przestrzeń. Jeszcze tylko parę metrów. Drzwi za nią skrzypnęły w cichym proteście, na posadzce zgrzytnęły śledzące ją stąpnięcia. Zatrzymała się sięgając pnownie do torebki. Stuknęła w aparat dwa razy i wyłączyła ekran. Kątem oka zanotowała sprężyście poruszający się cień, ale teraz skupiła się na zamku. Klucz obrócił się miękko. Pochylając głowę i nie spoglądając więcej za siebie, weszła do środka.
Lśniący, ciemny blat wielkiej sali konferencyjnej był lśniący i ciemny. Spokojny jak górskie jezioro nocą. Co ja tu robię? - przemknęło przez myśli galopujące nagle, jak spłoszony tabun mustangów. Czarna tafla obudziła się do życia, gdy schyliła się i sięgnęła pod sukienkę, a dłoń przypadkiem dotknęła uda nad pończochą.
Wilgotne majtki zmięła, zaciskając dłoń w pięść. Odwrócona tyłem do drzwi ruszyła w stronę blatu, w stronę spokojnej, cichej tafli. Zdążyła odłożyc na bok torebkę i zostawić na niej telefon.
Szczęknęła klamka.
Nie spieszyła się, już nie. Pozwoliła, by rozplotły się palce, a zapach wypełnił otoczenie. Pozwoliła mu patrzeć. Lekko zakołysała biodrami w trakcie ostatnich dwóch kroków dzielących uda od krawędzi ...