[Nie?] Udany wyjazd na narty.
Data: 14.12.2019,
Kategorie:
Podglądanie
Tabu,
Masturbacja
Autor: ero-sfera
-w zimie góry, w lecie morze – mruknęła moja żona, składając sweter i wkładając go do torby– to takie schematyczne
-schematyczne? To nie chcesz jechać na narty? – byłem dzisiaj bardzo spokojny
-oj głuptasie… wiesz, że chce
Alicja podeszła do mnie i dała mi buziaka. Taka już była. Moja piękna żona. Raz na tak, raz na nie. Jak typowa kobieta. Akceptowałem ją i kochałem od kilku dobrych lat, ale czasem zastanawiało mnie jak tak szybko można zmieniać zdanie. Uśmiechnąłem się do niej i powróciłem do pakowania rzeczy. Jutro mieliśmy wyruszyć na południe, w góry Świętokrzyskie, na narty, a jeszcze tyle do zrobienia.
-sprawdzić samochód, wynieść narty, załadować buty – wyliczałem sobie pod nosem
-jak zwykle zorganizowany – z nieukrywanym podziwem powiedziała moja żona i objęła mnie mocno od tyłu – ale obiecaj, że będzie fajnie
-no jasne, że będzie – odwróciłem się i pocałowałem jej gorące usta
Czułem miękkość jej ciała, ust, twarzy… Była bardzo seksowna. Od zawsze. Niezła figura, atrakcyjne rysy twarzy, uśmiech, którym mogłaby podrywać facetów na zawołanie i ten niezwykły, dziewczęcy sposób bycia. Uwielbiałem to.
-to pakujmy się, bo rano wyjazd – oderwała się od moich ust i przerwała rozmyślania
W południe następnego dnia wylądowaliśmy w niewielkiej miejscowości, gdzie mieliśmy się zakwaterować tuż obok stoku narciarskiego. Wynajęliśmy sobie domek, z klimatycznym kominkiem i dużym, małżeńskim łożem. W tym właśnie łożu spędziliśmy większość czwartkowego ...
... popołudnia i cała uroczą noc. Postanowiliśmy narty odpuścić sobie na piątek i sobotę. Cieszyliśmy się sobą, swoimi ciałami, swoją seksualnością…
W piątek od samego rana byliśmy już nastawieni na stok. Zjedliśmy pożywne śniadanie, ubraliśmy ciepłe ciuchy i wyruszyliśmy głodni białego szaleństwa.
-jest cudownie! – ekscytowała się moja żona po pierwszym zjeździe – tęskniłam za tym
-ja też – uśmiechnąłem się
-ahhhh, kocham cię! – puściła do mnie buziaka w powietrze i wskoczyła na wyciąg
Popatrzyłem chwilę za nią, uśmiechnąłem się do siebie i również wsiadłem na wyciąg. Kasia nie czekała na mnie na górze, tylko machnęła mi z daleko i pojechała susem w dół stoku. Próbowałem ją dogonić, ale ruszyła naprawdę szybko i straciłem ja na chwilę z oczu. Znalazłem ją kilkadziesiąt metrów dalej. Podnosiła za rękę jakiegoś faceta. Podjechałem do nich, bo od razu serce zaczęło mi szybciej bić i pomyślałem, że coś się stało. Gdy dojechałem, akurat usłyszałem, jak Alicja mocno przepraszała podnoszącego się faceta, a On w tym czasie zapewniał, że nic mu nie jest.
-może chociaż pójdzie pan z nami do pensjonatu – przekonywała go Alicja – mamy tutaj niedaleko swój domek, zrobię panu herbaty i zobaczy pan, czy na pewno nic się nie stało
-ależ naprawdę nic mi nie jest – mężczyzna grał twardego, choć widać było, że nawet stanie sprawia mu lekki ból
-chyba jednak jest, co – wtrąciłem się do rozmowy, widząc jego skwaszoną minę – zapraszamy do nas, to naprawdę żaden kłopot, a pan i tak ...