-
Egzamin dojrzałości (III)
Data: 23.12.2019, Kategorie: Incest koleżanka, rajstopy, bez seksu, bielizna, Autor: uczen_nr_10
... grosza. - Eej... no weź, dobrze wiesz, że odkładam na egzamin ratownika. - Przecież ty ledwo na wodzie się unosisz. Nie była to do końca prawda, pływała całkiem dobrze, ale na egzamin było za wcześnie. - No to naucz mnie pływać! Kurde, same problemy z tą dziewczyną. - Dobra, kupię ci te buty. Możesz wybrać jakieś drogie, przynajmniej ja i twoi rodzice będziemy mieć spokój na jakiś czas. Zobaczyłem błysk w jej oczach. - Zapłacę też za piłkę. Obojętnie jaką, ale uznamy to za twój prezent urodzinowy, okej? Nie miałem pomysłu na prezent więc dobrze, że chociaż ten problem się rozwiązał. - Okej! - Pokiwała głową z szerokim uśmiechem na twarzy. Teraz jej oczy niemal płonęły z radości. - Dobra, to idź do siebie, muszę się przebrać. Po obiedzie wpadnę do was i pojedziemy do sklepu. - Hmyyyy... czyżbyś się mnie wstydził? - powiedziała uśmiechając się szyderczo. - Ja nie mam czego... desko. Magda miała bardzo małe piersi. Wstydziła się tego. Nawet najmniejsza uwaga na ten temat mogła wywołać „katastrofę”. Jednak byliśmy na tyle zżyci, że tolerowała moje żarty. - Słucham?! To było do mnie czy koło mnie? Z tymi słowami rzuciła się na mnie waląc pięściami o moją klatkę piersiową. Złapałem ją pod pachami jednocześnie łaskocząc. - Hahaha, przestań... to... nie fair – krzyczała śmiejąc się. Przetoczyliśmy się na bok. Mocno przycisnąłem ją do siebie żeby nie uciekła. Teraz leżała tyłem do mnie. Jedną rękę włożyłem jej pod bluzkę i ...
... zacząłem łaskotać po żebrach. - Prze..ee..stań! Już so..aaa..bie pójdę! - tak się śmiałą, że ledwie mogła z siebie coś wykrztusić. Jeszcze przez chwilkę ją połaskotałem żeby mieć pewność, że nie zmieni zdania. Bardzo lubiłem gdy się śmiała. Kiedy już wstała i poprawiła swoje ubrania i odeszła w kierunku drzwi. Zanim jeszcze wyszła, odwróciła się w moją stronę i wypięła język. - Głuuupeeek. Nim zdążyłem jej złapać, wybiegła na korytarz. Słyszałem jak zeskakując po schodach śmieje się. - Cześć ciociu. Madzia jest u siebie? - Nie, siedzi w salonie. Zanim zrobiłem chociaż jeden krok usłyszałem głośne trzaśnięcie zamykanych drzwi, a już po chwili zobaczyłem „siostrę” biegnącą w moim kierunku. Wiem, że dużo biega i ćwiczy, ale żeby rozwinąć taką prędkość na przestrzeni kilku metrów?! Normalnie bym się uchylił, ale tak pędziła, że gdyby wyrżnęła w drzwi wejściowe za moimi plecami to pewnie wypadły by z zawiasów. Tak swoją drogą, były antywłamaniowe. Poczułem silne szarpnięcie, prawie się przewróciliśmy. - Ile raz mam ci powtarzać żebyś tak nie robiła?! Już nie raz kończyło się to kontuzją. Zwykle moją. - Oj, przestań zrzędzić. Idziemy? Mama Magdy nie skomentowała jej rajdu. Robiła jakieś ciasto i uśmiechała się pod nosem. Dwadzieścia minut później wysiedliśmy na przystanku blisko sklepu. Zostało nam raptem parę minut spacerku do celu, w tym czasie rozmawialiśmy o głupotach. Z reguły wiązała włosy w pojedynczą kitkę. I tym razem nie było ...