Wyjatkowa Lekcja cz.1
Data: 31.12.2019,
Kategorie:
Pierwszy raz
Autor: Radzimir Dębski
Nikt nie ma wątpliwości, że spośród wszystkich wspomnień i doświadczeń jakie wynosimy z okresu szkolnego, to zielone szkoły są z całą pewnością jednymi z tych najbardziej pozytywnych. Dla uczniów możliwość spędzenia ze sobą czasu wolnego od lekcji, wypełnionego różnorakimi atrakcjami jest bezcenna. Szczególnie dla tak dużej grupy, która normalnie nie ma szans obcować ze sobą od rana do wieczora. Gdy pewnego majowego poranka podróżowaliśmy autokarem w kierunku Bieszczad, nie podejrzewałem mimo wszystko, że ta wyprawa przyniesie tak wyjątkowe i niezapomniane chwile.
Cała nasza wycieczka składała się z dwóch równoległych klas oraz czwórki opiekunów, łącznie około sześćdziesięciu osób. W skład grona trzymającego nad nami pieczę wchodziła pani Krysia, około sześćdziesięcioletnia pulchna matematyczka o dość twardym, choć w gruncie rzeczy troskliwym usposobieniu, pan Waldek, pięćdziesięcioletni wuefista, nieco sfrustrowany życiem były drugoligowy piłkarz, pani Lidia, szkolna higienistka w średnim wieku oraz pani Ania, młoda nauczycielka biologii tuż po studiach, pełniąca również rolę jednego ze szkolnych pedagogów.
Nasza klasa była całkiem zgrana i choć jak w każdej tworzyły się grupy to nie dochodziło do wielu konfliktów. Oczywiście istniała najgłośniejsza i najbardziej dokazująca zgraja chłopaków, byli to Damian, Paweł i Oskar. Niekiedy do ich głupich pomysłów dołączali też inni, ale źródło wszystkich problemów stanowiła właśnie ta trójka. Ja niestety jak na swój wiek ...
... byłem jednym z najniższych i zdecydowanie najdrobniejszym chłopakiem. Przez to stałem się również dość łatwym celem różnych ataków i docinek. Na szczęście dzięki sporemu dystansowi do siebie i pozytywnemu usposobieniu nawet trzęsąca klasą ekipa nigdy nie przekraczała pewnych granic i zasadniczo nic do siebie nie mieliśmy.
Jeszcze w trasie doszły mnie plotki o tym, że chłopaki przygotowali jakiś dowcip, który w zamierzeniu miał zostać skierowany w damską część naszej wycieczki. Poinformowane grono było niewielkie, dziewczyny miały o niczym nie wiedzieć, a ja sam nie miałem pojęcia jaki to właściwie plan.
Po przyjeździe na miejsce ulokowaliśmy się w pokojach. Opiekunowie mieli swoje pojedyncze na parterze, podczas, gdy uczniowie dostali dwu i trzyosobowe kwatery na wyższych piętrach. Sam miałem nocować z Tomkiem i Filipem z którymi tworzyliśmy całkiem zgraną paczkę tych mniej przebojowych chłopaków. Ja – Kuba, najdrobniejszy, Tomek będący podobnych wymiarów oraz lekko pulchny Filip.
Po rozpakowaniu się obeszliśmy całkiem nieźle wyposażony obiekt. Obok nowocześnie wyglądającej stołówki była ogromna świetlica w której znajdowały się piłkarzyki, stoły do ping ponga, sterty książek i gier planszowych, a także różne akcesoria sportowe, począwszy od piłek na rękawicach bokserskich skończywszy. Po bokach stał też sprzęt nagłośnieniowy i oświetlenie przy pomocy którego można było zorganizować dyskotekę. Na zewnątrz były osobne boiska do piłki, siatkówki oraz koszykówki. Na tyłach ...