Nic
Data: 15.01.2020,
Kategorie:
Masturbacja
Autor: Eleonora
&&&
Ciemność jest taka przyjemna. Wow! Mam już osiem słów, liczonych do ósemki. Jak na mnie to jakiś rekord. Zasługuję na gratulacje. - Brawo, bravissimo, Autorko. Dobra. Przejdźmy do rzeczy. Nazywam się Autorka, mam "iks" lat i obecnie bardzo mi się NUDZI. Co prawda według moich rodziców, takie słowo nie istnieje, ale cóż. Jak to się mówi : "Gdy kota nie ma, myszy harcują". No więc harcuję. - Oficjalnie rozpoczynam zapobieganie NUuuu - zawieszam się - DZIE! Tak, dobrze usłyszałeś świecie! NUDZIE! NUDZIE! NUDZIE! - wykrzykuję to słowo, jakby było jakimś zaklęciem. - NUDZIE! - Hmmmmmm... Skoro mogę wypowiedzieć to słowo, to co z innymi? - CHOLERA! PTASZEK! GENITALIA! PIERSI! - nieee - CYCKI! CYCE! CHOLERNE CYCKI! - a nawet- PENISSSSS!!! TAK! CHOLERNY PENIS! TAKKKKKK ŚWIECIE! NAWET TO WYKRZYKNĘ! - a może - cipka? Cipka? CIPKA! CIPA I PENIS, A NAWET... CHUJ I PIZDA! No dobra. Przesadziłam. Tak, wiem, wiem. No ale cóż. Nie zawsze zdarza się okazja, żeby sobie powykrzykiwać takie wyrazy. Zwłaszcza, kiedy się mieszka w bloku, twoi rodzice pracują w domu, a miasto jest małe i znasz praktycznie połowę mieszkańców. No może z tą połową przesadziłam, ale jednak. A teraz... Teraz siedzę na drzewie nad jeziorkiem, najbliższy dom jest kilometr stąd, a pora jest akurat taka, że mogę mieć pewność, że nikogo nie ma w pobliżu. Bo jaki głupek chodzi po lesie w trzydziestopięciostopniowym upale? Tylko ja. Ale ja jestem oryginałem. Hmmm... A gdyby tak... Ściągnąć ubranie i popływać? ...
... Urządzić sobie plażę naturystów? Na takim odludziu nikt się przecież nie przyczepi, ani nie zauważy. No to co. Ściągamy. Zrzucam przepoconą sukienkę i wieszam na gałęzi obok. Co z tego, że jestem w lesie, porządek musi być. Bieliznę zdejmuję dopiero po zejściu. Nie jestem kretynką, nie będę się nago ocierać o drzewo. Zresztą jakby co, to mogę szybko założyć biustonosz i majtki, i wyjdzie, że jestem w stroju kąpielowym. Goła biegnę po trawie w stronę wody, ale w połowie drogi się zatrzymuję. RĘCZNIK! Wracam pod dąb, na którym siedziałam i wyjmuję z plecaka ręcznik w niebieskie i żółte misie. Jest naprawdę uroczy, a w dodatku niezwykle wytrzymały. Dostałam go na ósme urodziny od babci. Mój brat bliźniak ma podobny, choć tylko z pozoru - był kupiony o wiele później, już po operacji babci. Po zabiegu wzrok jej się pogorszył, i będąc w sklepie kupiła ten, który wydał się jej podobny. Co prawda jest tak samo w niebieskie i żółte misie, tylko, że tym razem nie trzymają się one za łapki, aaa... jakby to powiedzieć... Trwają w bardzo jednoznacznej sytuacji, tylko w bardzo różnych pozach. Są nawet podpisy. Ręcznik nie został skonfiskowany chyba tylko dlatego, bo rodziców nie było przy wręczaniu, a potem ja z bratem (mieliśmy po czternaście lat) starannie go chowaliśmy. Tak my. Tak nas zafascynował, że ani myśleliśmy go oddawać. W Internecie sprawdziliśmy o co chodzi w konkretnych "sytuacjach", a potem oglądaliśmy zdjęcia. Nie powiem. Dzięki naszej babci dowiedzieliśmy się więcej o "tych" ...