Odkupienie (IV)
Data: 16.01.2020,
Kategorie:
Fantazja
Incest
Romantyczne
wojna,
Autor: jokerthief
... siedziała jak na tronie, wspierała się szeroko po bokach i uśmiechała złowieszczo. Za nią, dwa szkarłatne ślepia wpatrywały się w niego. Każdy promyk wiodący w szarości do cienistego jądra ociekał nienawiścią. Krople krwi spłynęły w dół, tworząc długie, cienkie linie, jakby płakał. Ten cień... to był ból.
Napędzał go ból. Płakał, ponieważ oddzielono go od jego matki. Szukał jej. Nawet tutaj, jego dusza demona znalazła sposób, aby przerazić Wen Dzona. I wtedy pojął znaczenie rysunków. Krew... Ból... Matka... Łzy. Wszystko połączyło się w jedność.
- Sereilon... On tam był.
- Pamiętaj tych, którzy wkroczyli w wyjącą ciemność, aby nie powrócić nigdy... Pamiętaj ich krew w ruinach, ich agonię. Zwycięstwo.
- Jesteś... potworem! Demonem!
- Tak, jestem nim. Dałam mu życie. Oddałam serce. A on powrócił do mnie, znalazł w moich ramionach... Wiesz jak to przyjemność, być pewną, że tu przybędzie?
- Nigdy cię nie odnajdzie, suko!
- Kogo próbujesz przekonać, siebie czy mnie?
Wen Dzon wypadł znów z celi, trzymając się za serce. Ktoś przytrzymał go i zatrzasnął za nim drzwi, przerażony tym co usłyszał. Kapitan Złotej Ordy po raz pierwszy w życiu czuł przerażenie sięgające każdego zakamarka duszy. Obudził do życia bestię, której nie zdoła powstrzymać. W całej swojej perwersji, Catherine ukazała mu obraz potwora, z jakim będzie się musiał zmierzyć. Pamiętał Sereilon. Pamiętał tych gówniarzy, którzy na przekór logice i rzeczywistości pokonali Koalicję. Widział jak ...
... ginęli zdziesiątkowani, odnosząc zwycięstwo z każdym trupem.
Tonęli w morzu krwi, żywi umarli. A teraz wracali.
Catherine miała spokój. Nikt jej już nie groził. Miskę podawał jej tylko ten szpakowaty mężczyzna, który najwyraźniej był niewzruszony. Nie bał się jej malowideł, nie krzywił się przez jej uśmiech. Mało ją to interesowała, dostawała jedzenie i mogła nadal przyglądać się swojemu dziełu, wspominając uścisk ramion tego potwora. Boże, jak ona chciała usłyszeć jego głos! To przepełnione oddaniem "Matko"!
Stało się. Kilka dni później usłyszała eksplozje. Instynktownie ukryła się pod łóżkiem, chroniąc tym samym przed możliwym zawaleniem ścian. Ludzie krzyczeli, kule świstały, blask rozświetlał krwawe rysunki. Catherine prawie zamruczała z zadowolenia,wiedząc kto przybył. Jej demon, jej owoc... Przybył aby ją odzyskać. Aby znów brać ją w posiadanie. Znów będą razem i nikt ich nie rozdzieli!
Cat cieszyła się w duszy, niepomna na otwierane drzwi. Szpakowaty mężczyzna wpadł do środka i odrzucił materac z pryczy. Spojrzała na niego zszokowana – nie! To nie mogło się tak skończyć! Pełen gniewu pochwycił metalowe rusztowanie i cisnął nim na bok. Jego chuderlawe łapska trzymały pistolet wycelowany w jej głowę. Catherine usiadła pod ścianą i załkała cicho, czując jak wszystko wali się wokół niej.
- Dlaczego... - Szepnęła cicho poprzez łzy.
- Harrier, ty dziwko! Nawet tutaj sprowadziłaś swoje psy! - Wręcz wypluł w jej stronę obelgi, drżąc mocno. - Wiesz doskonale czego ...