Odkupienie (IV)
Data: 16.01.2020,
Kategorie:
Fantazja
Incest
Romantyczne
wojna,
Autor: jokerthief
... chcieliśmy! Pokoju! Dość stuletniej wojny! Dość masakrowania niewinnych ludzi! Powinnaś mnie zrozumieć! Chciałabyś więcej Sereilonów? No? Chciałabyś stracić synka na tej planecie?
- Tak. - Cat spojrzała na niego z nieukrywanym bólem. - Wolałabym go stracić, niż widzieć żyjącego wśród zdrajców jak robala!
- Pomogę ci.
Już naciskał palcem na spust, gdy światło za nim zamigotało. Cienie na ścianie za plecami Cat poruszyły się gwałtownie, odwracając jego uwagę na ułamek sekundy – ułamek, który zadecydował o jego losie. Opancerzone ramię wychynęło zza niego dzierżąc w dłoni nóż wojskowy. Ostrze szybko dotarło do jego krtani, druga ręka pochwyciła za tłuste włosy i odgięła w tył głowę. Krew z tętnic trysnęła wysoko, brocząc jasne włosy Catherine. Żołnierz jednak nie skończył – jego chwyt nadal był pewny a rana głęboka. Zaparł się kolanem o krzyż umierającego i z nieskrywaną agresją zaczął ciągnąć łeb do siebie. Ścięgna, skóra, mięśnie – nie zdały się na nic. Pękały z trzaskiem, rozchlapując zawartość żył we wszystkie strony, nóż nadal zagłębiał się, w końcu docierając do kręgosłupa. Kości pękły z trzaskiem, uwalniając zmasakrowaną głowę od ciała, które opadło bezwładnie na ziemię.
Morderca odrzucił ochłap i padł na kolana przed swoją matką. Nawet w tej bezimiennej zbroi, jedynie z grupą krwi na ramieniu, poznała go. Dotknęła białego napisu na prawym barku i westchnęła cichutko, w końcu uwalniając z siebie ból gromadzony przez tyle dni...
- Boże, Mark...
- ...
... Matko! - Chłopak pochwycił ją i przytulił mocno do piersi.
- Trzymaj mnie i nie puszczaj! BŁAGAM! NIE PUSZCZAJ! - Cat wykrzyczała wprost w jego szyję.
Mark odrzucił na bok hełm i zaczął ją całować po włosach, twarzy, szyi. Drżał jak osika, samemu czując łzy w oczach. Tyle poszukiwań, ślepych zaułków... Dał radę. Dotarł do niej! Objął ją potężnie i uniósł z ziemi jakby warzyła tyle co nic. Jego komunikator zabrzęczał głośno.
- Sir, instalacja zdobyta, minimalne straty własne. Kapitan Tarkowska jest bezpieczna z synem. - Pniak wypalił głosem pełnym emocji.
- Dziękuję, sierżancie. Komandor jest również bezpieczna, straciła przytomność przed sekundą. Zabezpieczyć teren i przygotować ambulatorium.
- Sir, czy wszystko w porządku?
- Nie. Nic nie jest w porządku. - Mark szepnął cicho w odpowiedzi, oglądając malowidła.
Mark spoglądał na swoją matkę z troską. Znajdowali się w ambulatorium Atlantis, za parawanem leżała Natasha. Obie kobiety wyszły z tego bez uszczerbku na zdrowiu fizycznym, jednak coś się zmieniło. Rosjanka wydawała się przestraszona wszystkim, drżała na widok każdej osoby nie będącej Wasylijem.
Z Catherine było inaczej. Od dwóch dni znajdowała się w dziwnym szoku – budziła się z niego na chwilę, czekała aż pojawi się Mark i znów zapadała w odrętwienie. Czasami dało się słyszeć ciche westchnienie z jej ust, drapnięcie paznokciami o pościel czy dziwne warknięcie. Niestety, na pokładzie okrętu nie znajdowała się ani jedna osoba zdolna udzielić obojgu ...