#valentinestory, czyli przemyślenia z okazji święta…
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
delikatnie,
masaż,
małżeństwo,
wyznanie,
walentynki,
Autor: Agnessa Novvak
... na całkiem sporym telewizorze. Może niekoniecznie idealnie pokrywających się z mym prywatnym gustem, jednak ten raz do roku przymknę oko nawet na Eda Sheerana. Popijam więc niespiesznie łyk za łykiem, przegryzam czekoladową babeczką i tonę w pełnym subtelnego ciepła, małżeńskim objęciu.
Niestety – wszystko, co dobre, zbyt szybko się kończy. Nie mija więc godzina, a jestem ponownie we własnym mieszkaniu. Konkretnie w sypialni. W łóżku. Tym razem całkowicie nago. Przykrywam się mięciutkim, przyjemnie smyrającym wciąż śliską od olejku skórę kocem. Przytulam do równie roznegliżowanej drugiej połówki. Po prawdzie kusi mnie, by znów przymknąć oczy i najzwyczajniej w świecie uciąć popołudniową drzemkę, jednak… co to, to nie! Odwracam się i otwarcie żądam więcej. Zdecydowanie!
Po ledwie chwili szorstkie, lecz przecież jednocześnie tak delikatne męskie palce podskubują piersi, podczas gdy usta zsuwają się przez uszy, szyję oraz dekolt aż do brzucha. Coraz niżej i niżej, by finalnie objąć calutką, tak bardzo spragnioną pieszczot kobiecość. Wnikają w głąb wilgotnego już wnętrza i spijają spływającą zeń niebiańską słodycz. Mokrymi całusami pokrywają drżący od dotyku wzgórek, plączące się pod językiem loczki, poddające się pod najmniejszym naciskiem płatki, pulsującą perełkę… Sekunda za sekundą, minuta za minutą, przybliżają nas oboje do anonsującego się coraz głośniej spełnienia.
Orgazm rozlewa się leniwie po ciele, wypełniając je niedającą się opisać rozkoszą. Zmysłową, ...
... czułą i jakże satysfakcjonującą. Nie czas jednak na odpoczynek!
Wypięte wysoko pośladki zachęcają, by zająć się także i nimi. Tym razem wzór z pocałunków dochodzi znacznie dalej, sięgając dołu pleców. Dłonie ściskają apetyczne boczki i opadający swobodnie biust. Wreszcie przyciągają biodra do bioder. Naprężona męskość łączy się z oczekującą jej niecierpliwie, wciąż rozpaloną kobiecością. Mokrą. Lepką. Śliską. Ruchy stają się coraz bardziej energiczne, oddechy rwane, pojękiwania głośniejsze. Materac ugina się pod wspólnym tańcem dwóch ciał. Skóra spływa kroplami potu.
Najwyższy czas na ostatni akt, w którym kochanka obraca się na plecy, unosi uda i rozchyla je bezwstydnie na całą szerokość, na co kochanek wchodzi z impetem pomiędzy nie. Ściska kołyszące się piersi i falujący brzuszek. Całuje palce stóp. Pochyla, by odsłonić własne sutki, tak przecież wrażliwe na najlżejszy nawet dotyk, a co dopiero pełne pożądania ściskanie paznokciami.
Długo wyczekiwane szczytowanie staje się faktem. Mlecznobiała żądza tryska na zaspokojone już wcześniej łono. Spływa ciągnącymi się kroplami po udach, pozostawiając plamy na lśniącej już nie tylko srebrną nicią narzutce.
Oboje padamy na pościel. Nasyceni małżeńską namiętnością, szczęśliwi, cieszący się sobą nawzajem. Tym, co wspólnie osiągnęliśmy i co mamy. Jacy jesteśmy. Tylko tacy naprawdę, a nie w odklejonych od rzeczywistości wyobrażeniach, mających przysłonić równie nierealne oczekiwania. Fakt, może i zakończony właśnie seks nie ...