Sasiedzkie love story
Data: 23.01.2020,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Anna
Po akcji ze szpitalem zostały mi przepisane hormony i lekarz powiedział abym jak najszybciej zaszła w ciążę. W ciążę?! Przecież nawet o niej nie wiedziałam. Postanowiłam zrezygnować na jakiś czas z seksu i mężczyzn. Na uczelni omijałam szerokim łukiem docentów i skupiłam się na nauce. Mieszkałam sama, mój brat częściej bywał u dziewczyny, więc całe mieszkanie było na mojej głowie. Wujostwo już tak nie pomagało jak wcześniej, więc ze wszystkim musiałam sobie radzić sama. W tym ferworze nie zauważyłam, że obok wprowadziło się młode małżeństwo. Zorientowałam się, kiedy zetknęliśmy się na klatce schodowej. Kobieta smukła, wysoka brunetka, bardzo zgrabna a mężczyzna ciemny blondyn o czarnych oczach, lekkim zaroście, posturą przypominał bokserów szeroki w barach, ale nie wyglądał na jakiegoś mięśniaka. Ukłoniliśmy się sobie i tyle. Tak minął tydzień a ja coraz częściej spotykałam sąsiadów a raczej sąsiada, który co chwilę gdzieś kursował. Zbliżały się mikołajki, zostałam zaproszona na imprezę w akademiku jednak nie skorzystałam. Zajęłam się porządkami w domu, bo zaraz przecież były święta. Po porządkach miałam trochę rupieci do wyniesienia do piwnicy. Kiedy schodziłam wpadłam wręcz na sąsiada, który szedł do góry.- Dzień dobry sąsiadko! Przywitał się - Może pomogę to wynieść? Zaoferował pomoc- Nie spokojnie dam radę - zaczęłam mówić, ale mężczyzna chwycił siatkę i powiedział- Nie pozwolę kobiecie nieść takich ciężarów - i dodał - Gdzie sąsiadka to wynosi?- Do piwnicyZeszliśmy do ...
... piwnicy a w międzyczasie narodziła się dyskusja. Dowiedziałam się, że mężczyzna trenował boks, ale przez kontuzję musiał dać sobie spokój i wtedy poznał swoją żonę. Byli wtedy razem 3 lata po ślubie. Na imię miał Adrian i miał 29 lat. Poczekał aż ułożę wszystko i gdy wchodziliśmy na górę po schodach zaproponowałam mu herbatkę. Przyjął zaproszenie. Rozmowa przebiegała w sposób taki, że non stop mówiło jak nie jedno to drugie. Nie mógł wyjść z podziwu, że sama daję rade studiować i zajmować się mieszkaniem bez pomocy rodziny. Trochę mi współczuł, że stałam się eurosierotą. Upłynęło może z 1,5 godziny jak Adrian wstał i podziękował mi za spędzony czas. Nie pracował przez kontuzję a żona była pielęgniarką, więc mało czasu spędzali razem. Kiedy wychodził przytulił się do mnie. Zaskoczyło mnie to zachowanie, ale nie przywiązywałam wagi wtedy do tego.Następnego dnia, kiedy wróciłam nadzwyczaj wcześnie z zajęć ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam i był to Adrian, który trzymał mała torebkę w ręku.- Cześć! Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? Spytał- Nie skądże... Coś się stało? Zapytałam- Nie, nic, nic tylko.... - wyciągnął prezent przed siebie i powiedział - dzisiaj św. Mikołaj roznosi prezenty, więc dał mi go dla Ciebie - ja się wtedy zarumieniłam. Szybko się ocknęłam i odparłam- No milo z Twojej strony, ale nie powinnam przyjmować prezentów.- Powinnaś - i dodał - to coś dla wyjątkowe pięknej kobiety - wzięłam prezent do ręki i spytałam się Adriana- Może wejdziesz?- Nie, nie… a właśnie z ...