Konsternacje (II)
Data: 24.01.2020,
Kategorie:
Brutalny sex
rodzina,
Incest
Autor: valkan
... oszołomienia, upuściłam filiżankę z kawą na podłogę i wybiegłam z domu.
Pobiegłam nad strumyk płynący jakieś 500 metrów od budynku. Stanęłam spazmatycznie płacząc i łapiąc oddech. Starałam się opanować i kilka razy głęboko odetchnęłam. Uspokoiłam się na tyle, żeby przysiąść na kamieniu i zapalić papierosa. Wciąż odczuwałam skutki wczorajszego gwałtu i doszłam do wniosku, że jeszcze potrwa to wiele dni.
Nie wiem ile czasu siedziałam tam myśląc nad skutkami tych dwóch dni.
Z zadumy wyrwał mnie odgłos zbliżających się kroków. Puls znowu przyspieszył, poziom adrenaliny gwałtownie wzrósł. Lekko przymrużyłam oczy i powoli odwróciłam głowę w kierunku dochodzącego dźwięku. Nie, proszę, pomyślałam.
Zza drzew, chwiejnym krokiem wyszła matka. Odetchnęłam z ulgą. Mama z grymasem bólu usiadła obok mnie i poprosiła o papierosa. Z zaskoczeniem spojrzałam na nią.
- Przecież wiem, że palisz – powiedziała ze smutnym uśmiechem, a ja ją poczęstowałam.
Ja też zapaliłam kolejnego i ponownie zatopiłam się w myślach. Tylko cichy szum strumyka i odgłos lasu wypełniał nasze uszy.
Niechętnie psując ten nastrój zapytałam:
- Śpi?
- Tak, zasnął przy stole.
- Co teraz będzie mamo? Nigdy tak daleko się nie posunął.
- Nie martw się
- Nie mogę. Jak mam teraz wrócić patrząc na jego gębę. – Chciałam coś jeszcze dodać, ale mama mi przerwała.
- Nie bój się, uciekniemy od niego.
- Co?! - myślałam, że się przesłyszałam. – To niewykonalne, Wladi i te jego zbiry znajdą ...
... nas wszędzie.
Matka zgasiła niedopałek papierosa, spojrzała na mnie i nagle się przytuliła.
- Zobaczysz, że się uda.
Przytulając się do mamy, wydawało mi się, że unosimy się wysoko, wysoko ponad drzewa, ponad wierzchołki drzew i dom, dom wschodzącego słońca.
Z początku nie wierzyłam w słowa mamy, ale ona miała rację. Udało nam się, uwolniłyśmy się. Jak?
Okazało się to prostsze niż myślałyśmy. Matka była bardzo zdeterminowana, odszukała dawnego kochanka, którego rzuciła by związać się z ojcem. Okazało się, że był teraz w miarę wysoko postawionym policjantem. Z początku nie chciał nam pomóc, lecz w końcu uległ, nie mam pojęcia jak mama go przekonała.
Nie, nie doprowadził do aresztowania ojca, nie miałyśmy dowodów przeciwko niemu. Lecz przyjaciel matki zdołał nas ukryć, pomógł zmienić nazwisko i znaleźć mi pracę.
Żyłyśmy same, we dwie, na pozór spokojnie, ale zawsze z (jednak w miarę zmniejszającym się) niepokojem.
Mijał rok za rokiem, wiodłyśmy spokojne niezmienne życie, niby nudne, ale dla nas liczyło się bezpieczeństwo.
Jednak nic nie trwa wiecznie i to pozornie nudne życie miało się wkrótce nieodwracalnie zmienić.
W to pamiętne niedzielne popołudnie, wracając od znajomej do domu, do matki, zbyt głęboko się zamyśliłam i spowodowałam stłuczkę. W pierwszej chwili nie zorientowałam się, że to moja wina i pomyślałam, że jest to atak na mnie. W jednej chwili powróciły koszmarne wspomnienia z Wladim w roli głównej. Zdołałam się opanować i wyszłam z ...