Blood bound
Data: 27.01.2020,
Autor: patik4
Od wczoraj jestem w nowej szkole. Wszyscy noszą idealnie wyprasowane mundurki, a nauczyciele wyglądają tak jakby mieli ochotę nas wszystkich wytresować. Budynek był naprawdę stary, wyglądał jak stuletnia rezydencja z osiemnastego wieku. Początkowo miałam nadzieję, że wydaję się być taka surowa tylko z zewnątrz, ale nie mogłam się bardziej mylić. Wnętrze było chłodne, nie nastawiało zbyt optymistycznie. Czułam, jakby ze szkoły dla mózgowców przenieśli mnie do takiej dla wariatów. Pokój dzieliłam z Lou, wysoką brunetką z perfekcyjnym makijażem i ubraniami złożonymi w idealną kostkę. Chociaż pierwsze wrażenie było dosyć negatywne, gdy odrobinę lepiej ją poznałam, byłam pewna, że się zaprzyjaźnimy. Po pierwszych wspólnych godzinach mogłam stwierdzić że jest perfekcjonistką. Książki leżały na półce poukładane według wielkości, koloru i autorów. Nie chcę się czepiać, ale kolor chyba nie ma większego znaczenia, prawda?
-Pośpiesz się, Pani Gregory nienawidzi spóźnień-krzyknęła stojąc przed lustrem. Szybko zjadłam jabłko i zaczęłam się poprawiać . Wygładziłam delikatnie ubranie i spojrzałam na siebie. Jasne, jak śnieg włosy opadały mi na ramiona, szczupła twarz i szare oczy. Nie dostałam jeszcze swojego mundurka, więc ubrałam szary sweter i czarne rurki.
-Chciałabym tak wyglądać-usłyszałam westchnienie dziewczyny. Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Daj spokój-szturchnęłam ją w ramię i zabrałam plecak z ziemi. Była na prawdę ładna, powiedziałabym nawet ...
... klasycznie piękna. Pochodziła z Chin, miała jasną karnację i ciemne, lśniące włosy, a jej uśmiech rozbrajał każdego. Nie powinna mieć żadnych kompleksów. Lou pozbierała swoje rzeczy i wyszła razem ze mną. Klepnęła mnie w tyłek i puściła oczko, pewnie chciała dodać mi odwagi. Nie denerwowałam się, nie byłam tylko pewna, jak przyjmą mnie inni. Pociągnęła mnie za sobą do klasy akurat w momencie, w którym zadzwonił dzwonek.
-Witam państwa- wysoka kobieta z babką upiętą na czubku głowy weszła do klasy, jej spojrzenie mogłoby pozabijać. Na biurku leżało kilka książek i czyste kartki. Obok był tylko jeden długopis i wymienny wkład. Miała coś jeszcze dodać, ale wtedy spojrzała na mnie. Dostrzegłam zainteresowanie w jej oczach i jeszcze coś, czego nie umiałam opisać-A Pani to...? wzrok wszystkich skupił się na mnie, starałam się zachować kamienną twarz chociaż nie cierpiałam być w centrum zainteresowania.
-Silver Johnson-przedstawiłam się mając nadzieję, że tyle wystarczy. Kobieta przekrzywiła głowę na bok i przyjrzała mi się podejrzliwie, ciarki przeszły mi po plecach.
-Może zechcesz powiedzieć coś więcej...- przerwało jej wtargnięcie do klasy. Wysoki, umięśniony chłopak stanął w drzwiach. Jego ciemne włosy były w totalnym nieładzie. Pani Gregory natychmiast odwróciła się w jego stronę. Widząc jej minę łatwo było wywnioskować, że nie darzy go sympatią. Mężczyzna nie odezwał się ani słowem, zajął tylko pierwsze wolne miejsce i zaczął przeglądać coś w telefonie-Jak miło, że zechciał ...