Krew z mojej krwi (I)
Data: 28.01.2020,
Kategorie:
Geje
spanking,
Incest
fan fiction,
Autor: Xenka
... lektury.
Dean posłał mu najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie było go stać i odwrócił się z powrotem do ściany. Nie potrafił sobie odpowiedzieć, po jakie diabli czeka na pozwolenie, żeby zabrać stąd tyłek i wrócić do normalności.
Nie lubił się za to, że potrzebował... tego wszystkiego.
– Ile teraz, zegarynko? – zaczepił Sama, ale nie doczekał się odpowiedzi.
Młodszy Winchester nawet go nie usłyszał. Nie czytał już od dłuższego czasu, pogrążony w nieprzyjemnych myślach.
Wszystko zmieniło się od momentu, w którym zrozumiał, że nie uwolni się już od Deana. Próbował zbyt wiele razy, zawsze z tym samym skutkiem, żeby nie dotarło do niego, że związało ich nierozerwalnie coś, czego nie rozumiał i czego nie był w stanie przerwać.
Nie żeby tego nie chciał. Swojego czasu nie pragnął niczego innego. Zrobił w tym kierunku wszystko, co mógł, a przynajmniej tak mu się wydawało. Podjął masę prób, ale Dean ciągle wracał do niego jak bumerang.
Skoro nie mógł od tego uciec, musiał to zaakceptować. I polubić.
Ale coś musiało się zmienić.
Obaj wiedzieli o tym od dawna. Śmierć Johna zaburzyła delikatną równowagę emocjonalną Deana. Z początku Sam zupełnie tego nie rozumiał. Dean mówił niewiele, milczał, albo szybko i agresywnie ucinał temat, a on nie naciskał. Dopiero z czasem zaczęło docierać do niego, że dłużej tak nie mogą. Jego bratu czegoś brakowało.
Odkrycie tego zajęło Samowi kolejne dwa miesiące, ale teraz – dzięki wielu nieprzespanym, spędzonym na ...
... przemyśleniach nocom i kilku poradnikom psychologicznym – wiedział już dokładnie, o co chodzi i jakie mechanizmy kierują podświadomością jego brata.
Gdyby miał się temu szczerze przyjrzeć, musiałby dojść do wniosku, że jeszcze nigdy nie poświęcił Deanowi i jego emocjom tak wiele czasu.
Pytanie tylko, czy będzie w stanie mu pomóc?
– Oszukujesz, na pewno minęło już dziesięć minut – dotarło do niego z drugiego końca niewielkiego pomieszczenia.
– Zostały jeszcze dwie.
Dean zabulgotał ze złością, ale nie odezwał się już więcej. Skupił wszystkie siły na wytrzymaniu tej wyrafinowanej tortury, a kiedy tylko Sam zwolni go z tej kary, już on mu nagada.
Zmarszczył brwi, uświadamiając sobie, jak dziwnym torem popłynęły jego myśli.
Sam spojrzał na zegarek i czekał dłuższą chwilę, aż wskazówka sekundnika dotrze do równej minuty. Dopiero wtedy ogłosił spokojnie:
– Minęło dwadzieścia minut. Możesz wyjść z kąta.
Reakcja brata ani trochę go nie zaskoczyła. Dean wściekłym ruchem poprawił koszulę i rzucając Samowi przeciągłe, ponure spojrzenie, skierował kroki w stronę lodówki.
– Nareszcie koniec tej cholernej farsy. Trzeba ci przyznać, że masz zadatki na kata. Specjalizowałbyś się w wymyślaniu bezkrwawych tortur. W średniowieczu... Ej, gdzie, do cholery, jest piwo?! – spiorunował brata wzrokiem znad drzwi lodówki. – Co? Kolejna twoja idiotyczna zasada?
– Właściwie, Dean... To tak – Sam odpowiedział spokojnym, bardzo pewnym spojrzeniem.
Zamknął książkę, ostrożnie ...