Krew z mojej krwi (I)
Data: 28.01.2020,
Kategorie:
Geje
spanking,
Incest
fan fiction,
Autor: Xenka
... wsuwając zakładkę pomiędzy strony. Wróci do niej, kiedy będzie miał czas i głowę na to.
– Musimy pogadać.
– Żebyś wiedział, że musimy! Próbowaliśmy twojej metody, nie udało się, więc się odwal, dobra? Pij sobie te warzywne świństwa, a mnie pozwól pić to, na co mam ochotę!
– Dość! – warknął Sam i trzasnął książką o stół.
Huk rozszedł się echem nie tylko po pomieszczeniu, ale przemknął też nieprzyjemnym dreszczem po plecach Deana.
– Nigdy taki nie byłeś, Sammy... – powiedział głucho.
– Cóż, Dean, czas na zmiany.
Dotychczas Dean z przymrużeniem oka traktował momenty, w których rysy twarzy jego brata tak mocno się wyostrzały. Trochę go to bawiło, a trochę niepokoiło. Nie lubił takiego Sama. Miał wtedy w twarzy i oczach coś nieludzkiego, demonicznego. A tym razem było jeszcze gorzej.
Widział w młodszym bracie stanowczość, jakie wcześniej nie znał.
– Usiądź i porozmawiamy. Mam ci do powiedzenia parę rzeczy – Sam wskazał fotel naprzeciwko. Zaczekał, aż Dean zajmie swoje miejsce i dopiero wtedy zaczął mówić. – To, o czym opowiedziałeś mi przedwczoraj...
– To błąd. I głupota. Zapomnij o tym.
– Właśnie nie – Sam pochylił się nad stołem. Coś zaiskrzyło mu w oczach. – Myślałem nad tym. Nie od przedwczoraj, ale od dawna. Od miesiąca, może dwóch. To brakujący element naszej relacji.
– Przerażasz mnie... – mruknął Dean. Teraz dopiero napiłby się piwa. A najlepiej czegoś dużo mocniejszego.
– Zmieniłeś się od kiedy nie ma taty. I wiesz co? W końcu ...
... odkryłem, dlaczego.
– Oświeć mnie, Einsteinie – słowa Deana brzmiały jak wyzwanie. Musiał tylko wsunąć pod stół drżące dłonie.
– Tata trzymał cię twardą ręką.
Mężczyzna zerwał się jak oparzony.
– Koniec rozmowy – warknął.
– Zaczekaj, to ma sens! Pomyśl o tym. Tata wcale nie przestał cię karać, kiedy odszedł, prawda? Był wściekły, że was zostawiłem i poszedłem na uniwersytet, więc wobec ciebie zrobił się jeszcze bardziej zaborczy i surowy.
Odpowiedziała mu cisza, która zgęstniała wokół patrzącego spode łba Deana. Sam wiedział już, że ma rację.
– I niby co? Chcesz teraz przejąć rolę taty? Móc mnie rozstawiać po kątach i tłuc, kiedy coś ci się spodoba? Do tego to zmierza?! – z każdym kolejnym słowem głos starszego Winchestera stawał się coraz głośniejszy i bardziej napastliwy.
– Uważam... Nie, jestem pewny, że nie radzisz sobie z emocjami i wprowadzenie w twoje życie kilku zasad i ograniczeń pomoże ci się lepiej czuć.
Dean zamrugał nerwowo. Coś w duszy krzyczało mu, że Sam ma rację i że tego właśnie potrzeba jego nademocjonalnej, rozhisteryzowanej naturze. Silnej ręki, która będzie utrzymywała go w ryzach i pomoże w momencie, w którym on będzie się znów miotał.
– Nie ma mowy – powiedział twardo, ucinając stanowczo temat. – To ja mam opiekować się tobą, a nie ty mną. Tak było i tak będzie. Koniec dyskusji.
Zaczął rozglądać się za kurtką. Gdzie on ją rzucił? Potrzebował świeżego powietrza.
– Opiekowałeś się mną, kiedy byłem mały. Pomogłeś mi dorosnąć. ...