1. Lodowa Anna


    Data: 31.01.2020, Autor: Rabbit

    Droga z Londynu dluzyla się niemilosiernie. Mialem zaproszenie do rezydencji podmiejskiej, a tymczasem jechalem już dobre trzy godziny. Posiadlosci pana Richardsona wciaz nie bylo widac. Kurz i niewygoda powozu dala mi się niezle we znaki. W koncu moim oczom ukazala się droga otoczona szpalerem topoli, wiodaca do wielkiego, starego domu. Gdy tylko zajechalismy pod dom, zauwazylem, ze podwórze pelne jest pojazdów. Gosci bedzie zatem sporo.
    
    Faktycznie, przyjecie przygotowano znakomicie. Stary Richardson niczego nie zalowal swej jedynej córce. A o nia dziś chodzilo – do posiadlosci zjechalo kilku najznakomitszych kawalerów w okolicy, majac nadzieje na przychylnosc pieknej Anny, oczka w glowie papy. A przy okazji jego ogromnych dóbr ziemskich. Papa z reszta tez szczescia dla córki szukal wsród mlodzienców reprezentujacych majatki nie mniejsze niz jego. To móglby byc mariaz, jakiego dawno tu nie widziano! Stary Richardson byl zachwycony. Jego córka chyba jednak mniej. Wszystkim znana byla jej niechec do zamazpójscia, a nawet pogarda dla wysilków okolicznych kawalerów. Anna zeszla do stolu ostatnia. Olsnila wszystkich swa uroda, cudowna figura i przepiekna suknia. Co mniej wytrzymali konkurenci wlepili w nia wzrok i nie mogli go już odlepic. Po krótkiej prezentacji, w której przedstawiono mnie jako znanego hodowce koni, rozpoczela się uczta. Bylo to przedstawienie wrecz zenujace. Kilku mlodych mezczyzn bezczelnie przechwalalo się przed kobieta, która nawet nie zaszczycila ich ...
    ... spojrzeniem. Rozmawiali o akrach, funtach i honorze, zachowujac się przy tym jak stado indyków. Natomiast do Anny odzywali się w sposób rozlazlo–unizenie–uprzejmy, co przy ich wojowniczym nastawieniu wobec siebie, wygladalo po prostu zalosnie. Patrzac na swoich konkurentów, postanowilem nie robic z siebie durnia, zwlaszcza, ze mój majatek – a wiec i szanse – byly raczej srednie. W rezultacie przyjecie skonczylo się rozróba, paru konkurentów niezwlocznie opuscilo dom, a Anna w gniewie udala się na góre. Zasmucony pan Richardson próbowal podtrzymac rozmowe z pozostalymi goscmi, ale szlo mu nie najlepiej. W koncu poprosil, abysmy zostali do jutra.
    
    W nocy dlugo nie moglem zasnac, troche poczytywalem ksiazke z biblioteki gospodarza, ale glównie myslalem o Annie. Co w niej jest takiego, ze faceci slinia się na jej widok? Trzeba przyznac, ma klase: piekna, madra i dumna. Od dwóch lat pomaga ojcu w interesach. Mówia, ze ma reke do koni. Doskonale jezdzi, czesto ubiera się w strój do jazdy konnej, lubi prace przy koniach. Okoliczni kawalerowie szaleja za nia. A ona ma ich gleboko w... no, pogardzie. Lodowa Anna. Tak mówia o niej ci, co dostali kosza. Ma przeciez dosc wiosen, by obawiac się staropanienstwa, mimo jej majatku. Czeka na królewicza z bajki?
    
    Podszedlem do okna i wyjrzalem na zewnatrz. Slabe swiatlo ksiezyca splywalo na podwórze. Bylo już dobrze po pólnocy, i caly dom dawno spal. Nagle dostrzeglem ledwo widoczny cien przemykajacy przez podwórze, który zniknal po drugiej ...
«1234»