Miłości (VII). Lekarstwo na stres
Data: 01.02.2020,
Kategorie:
klasyczne,
fascynacja,
inne,
przyjaźń,
Autor: Amanda Ero
... trochę mocniej. Nadal nic. Odczekał pół minuty, wszak mogła udać się do łazienki, i już wyciągał rękę w stronę okna, kiedy za jego plecami rozbłysło jaskrawe światło.
Piękna wpadka.
– Nie ruszaj się, gnoju, już dzwonimy na policję! Tym razem się nie wywiniesz!
Mimo zakazu odwrócił się powoli i podniósł ugodowo ręce. Włamać się nie włamał, więc chyba nic mu nie zrobią. Zmrużył oczy, oślepiony ręcznym reflektorem.
– Marcel? – usłyszał zdziwione pytanie. Rozpoznał ten głos, to Aneta, widać przyszła razem z ojcem.
Wzruszył ramionami i uśmiechnął się przepraszająco.
– Stęskniłem się.
– Tato, to nie on.
– Jesteś pewna?
– Przecież widzę.
Dziewczyna wyszła zza reflektora, chwyciła Marcela za rękę i pociągnęła w stronę wejścia do domu. Wyczuł, że jest wściekła. Mijając reflektor, ukłonił się w jego kierunku, chociaż ojca Anety nie mógł widzieć. Dał się zawlec aż do sypialni.
– Zgłupiałeś?? – dziewczyna warknęła półgłosem, przez chwilę nawet sądził, że plaśnie go w pysk. Ze złości marszczyła brwi i zaciskała pięści.
– Możliwe – odpowiedział ostrożnie. – Przepraszam, jeśli cię wystraszyłem.
– A owszem!
Aneta zamknęła drzwi, a Marcel usiadł na krześle przy biurku.
– Niezłe miałem zapoznanie z twoim tatą. Nie dość, że nadal nie wiem, jak wygląda, to jeszcze wziął mnie za włamywacza...
– Nie o to chodzi.
– Włamywacze nie stukają w okno? – domyślił się.
– Mój chłopak się tu kręci ostatnio. Przyłazi po ciemku i rzuca mi w okno ...
... żwirem.
– Ten chłopak? Znaczy znów jest twoim chłopakiem?
– Były chłopak. Nie może przeboleć rozstania.
Marcel zmarszczył brwi.
– Przecież to on z tobą zerwał?
– Chyba spodziewał się, że będę błagać, by wrócił.
– Nie błagasz?
Spojrzała na niego z wyrzutem, ale uśmiechnęła się. Marcel miał ochotę scałować ten uśmiech z jej ust. Nie ruszył się jednak. Patrzył tylko, jak Aneta niedbale wiąże włosy gumką, rozgląda się skrępowana po pokoju i w końcu siada na brzegu łóżka.
– Nie chcę go już. To bez sensu.
– Powiedziałaś mu?
– Jasne. Ze dwadzieścia razy. Wydzwania do mnie po kilka razy dziennie. W końcu przestałam odbierać, więc wysyła SMS-y i przychodzi pod dom. Nie mam już siły do niego... – westchnęła.
– Masz ochotę na spacer?
– Zwariowałeś? A jeśli on znowu się tu kręci?
– Zobaczy cię ze mną i się odczepi.
– Nie sądzę. Prędzej cię pobije...
Na bójkę Marcel nieszczególnie miał ochotę. Nie mógł tego jednak tak zostawić. Aneta wyglądała kiepsko, zauważył to od razu po wejściu do domu, kiedy tylko światło przedpokoju ukazało cały jej stres i przemęczenie.
– Pogadam z nim.
Uniosła brwi w zdumieniu.
– Lepiej się nie wtrącaj... To świr, jest zdolny do wszystkiego. W ogóle nie powinnam cię obarczać swoimi problemami – westchnęła.
– Jestem specjalistą od rozwiązywania problemów. Daj mi adres. Pojadę do niego.
– Przestań... to naprawdę kiepski pomysł...
– Nie pytałem cię o zdanie.
Ostatnie słowa zawisły w powietrzu. Aneta wahała się, ...