1. Sasiadka w potrzebie XII (Mama wkracza do gry)


    Data: 02.02.2020, Kategorie: Mamuśki Autor: Adam

    Po dość dynamicznym i nieoczekiwanym wtorku, musiałem zając się się pracą, więc czas od środy do soboty miałem wypełniony obowiązkami. Z nikim się nie widziałem, dziewczyny też jakoś się nie odzywały, a z Martą widziałem się tylko przelotem na korytarzu, witając się chłodnym „cześć”. Wiedziałem, że w weekend jej nie będzie, bo jechała z matką do Zakopanego na babski weekend, odpocząć spędzić czas jak matka z córką.W piątek około południa zadzwonił do mnie nieznany numer. Siedziałem w mieszkaniu i szykowałem się do pracy na popołudnie. W słuchawce znajomy, poważnie brzmiący kobiecy głos:„Witaj Adam, nie wiem czy masz zapisany mój numer, nie mam pojęcia czy mnie poznajesz, Joanna z tej strony”. Przedstawiła się szybko. Była to matka Elizy, nie miałem pomysłu co może ode mnie chcieć, poznaliśmy się kiedyś jak przyszła do swojej kuzynki czyli Magdy. Ale jej telefon i oficjalny ton nieco mnie zmartwił i zbił z tropu.„Tak, poznaje, witam, w czym mogę pomóc” - zapytałem cały zmrożony„Potrzebuje się z Tobą spotkać, musimy poważnie porozmawiać na temat mojej córki, wiem, że Magda pojechała z Martą w góry, możesz przyjechać do mnie, albo spotkamy się u Ciebie jeśli to nie problem, nie chcę rozmawiać przy Elizie na pewne tematy.” - dodała z wyraźną nerwową nutką w głosie.„No dobrze, może u mnie jutro jestem do dyspozycji do godziny 17, później pracuje” - przekazałem zgodnie z prawdą.„W takim razie pozwolę sobie Cię odwiedzić o 12 w południe, nie zajmę Ci dużo czasu, do zobaczenia” po ...
    ... czym się rozłączyła.Cały piątek zamartwiałem się w pracy o co może chodzić, czy o tą imprezę wtorkową, co może być powodem nagłej chęci spotkania się i rozmowy na temat Elizy. Wiedziałem, że to się źle skończy – zaklinałem się w sobie.W sobotę od rana siedziałem jak na szpilkach patrząc na wskazówki zegara, próbując myślami powstrzymać je przed wybiciem południa. Tak się jednak nie stało i punktualnie o 12 usłyszałem dzwonek. W pośpiechu otworzyłem drzwi. Do mieszkania weszła matka Elizy, Joanna. Była to ładna, zadbana kobieta w wieku 45 lat. Bardzo zadbana, podobna do córki, pełne kobiece kształty, dość duże uda oraz pośladki, podobnie jak piersi, które pomimo upływającego czasu oraz działającej grawitacji – trzymały się nadal w formie. Joanna miała brązowe włosy do ramion, gęste, ładnie ułożone i świeżo farbowane. Pracowała jako przedstawiciel farmaceutyczny, więc wyglądała zawsze dobrze i z klasą. Ubrana była w skromną, klasyczną, letnią sukienkę do kolan z pełnymi ramionami i niewyzywającym dekoltem. Ciemnozielony kolor kreacji nadawał jej powagi. Na stopach eleganckie sandały.„Napije się Pani czegoś?” - zapytałem„Wystarczy woda jeśli to nie problem” - odpowiedziałaNalałem szklankę sobie i jej i zapytałem z wyczuwalną nerwowością w głosie:„Słucham Panią” - wydusiłem z trudemRozsiadła się wygodnie, spojrzała na mnie chyba z najdłuższą pauzą jaką mogłem sobie wyobrazić.„Adam, wiem, że w pewnym sensie spotykasz się z moją siostrą cioteczną, mniej lub bardziej oficjalnie, nie ...
«123»