Amsterdam
Data: 02.06.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: -
Byłem zmęczony całym tygodniem, całymi tygodniami. Problemy w pracy, w domu. Nadmiar obowiązków, narastające zaległości, ciągły stres. Głowa bolała mnie z tego powodu od kilku dni. Nie wiedziałem jak odpocząć, jak znaleźć chwile relaksu, jak zapomnieć o wszystkim choć na chwile i jak sprawić, żeby porcja endorfin trafiła do mózgu. Potrzebowałem tego. Natychmiast.
-Pierdole to! - pomyślałem wychodząc w kolejny czwartek z biura, nie ciesząc się z wolnego wieczoru, tylko przejmując się wszystkim dookoła. Wróciłem do domu, rzuciłem kurtkę na podłogę, włączyłem Warrena Zeavona i ekspres do kawy. Po 6 filiżance tego dnia, przy dźwiękach “Shit hits the fan”, bez zastanowienia, kupiłem bilet lotniczy do Amsterdamu. Impuls. Termin, dzisiaj 21:30.
-Mam 3 godziny do odlotu - pomyślałem i zacząłem zastanawiać się, jak wytłumaczę jutrzejszą nieobecność w pracy. Wziąłem moją skórzaną torbę na ramie i zacząłem się pakować, zabrałem szkicownik, kilka szarych t-shirtów, bieliznę i ładowarkę do iPhona. Nic więcej się nie zmieściło.
-Jest lipiec, powinno wystarczyć - pomyślałem.
Zadzwoniłem po taksówkę. Po dziesięciu minutach odebrałem telefon od taksówkarza, który oznajmił, że czeka na dole, pod klatką schodową. Założyłem skórzaną kurtkę, zaczepiłem okulary przeciwsłoneczne za brzeg t-shirta i wyszedłem. Po czterdziestu minutach byłem na lotnisku.
Podróż minęła szybko, o 23 byłem na Schiphol, o 23:20 na Central Station. Udałem się pieszo do hotelu, który zamówiłem na lotnisku. ...
... Właściwie był to hostel, z jednym wolnym pokojem. Znajdował się na wyższych piętrach kamienicy przy Amstel. Wszedłem po stromych schodach i znalazłem się przed ladą recepcyjną - właściwie starym biurkiem z IKEA. Za biurkiem siedziała ładna hiszpanka.
-Hi, I would like to check in. Please excuse me, I am coming so late - powiedziałem
-No problem, everything is set up. So according to your reservation, you are going to stay until Sunday. Is that correct? - zapytała
-Yep. I need to chill out, and urban holiday is perfect opportunity I think.
-I think so. So, enjoy your stay at Amsterdam. My name is Maria and if you want some help with anything, please let me know.
-OK, thank you Maria. - odpowiedziałem i wziąłem klucz do pokoju.
Rzuciłem torbę pod nogi łóżka, otworzyłem okno i położyłem się na zbyt miękkim posłaniu. Patrzyłem na rzekę za oknem i niebo, które niedawno osiągnęło czarny kolor. Słychać było warkot skuterów i rozmowy rowerzystów. W łodziach mieszkalnych, zacumowanych do brzegu rozbrzmiewała muzyka.
Postanowiłem wyjść na spacer, szedłem brzegiem rzeki, kierując się w stronę słynnego ringu kanałów. Zaintrygowany jedną z uliczek skręciłem w lewo i błądząc chwile, trafiłem na plac. Było na nim pełno turystów, którzy robili zdjęcia, głośno rozmawiali, śmiali się, palili jointy w nastawionych na turystów cofee shopach, pili piwo. Postanowiłem iść na drinka. Wszedłem do pierwszego z pubów, usiadłem przy barze i zamówiłem gin z tonikiem. Wyjąłem notes i ...