Amsterdam
Data: 02.06.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: -
... zacząłem szkicować ludzi w barze. Szybkie szkice, takie, żeby tylko uchwycić atmosferę miejsca.
Moją uwagę przykuła jedna dziewczyna. Była śliczna. Jedno z jej rodziców musiało być z Tajlandi, albo Indonezji. Tak wtedy myślałem. Szczupła, opalona sylwetka w obcisłych jeansach i ładnej czarnej bluzce. Na rękach i ramionach miała tatuaże. Uchwyciłem w szkicu jak siedzi i śmieje się popijając czerwone wino z kieliszka. Patrzyłem w jej kierunku popijając gin i kontemplując jej usta i oczy śmiejące się podczas rozmowy ze znajomymi. Na chwilę nasze spojrzenia się spotkały. Udało mi się nie odwrócić wzroku. Uśmiechnąłem się, odwróciła wzrok. Po chwili spojrzała znowu nasze oczy zwróciły się ku sobie na ułamek sekundy. Teraz odwzajemniła uśmiech i zajęła się dalszą rozmową ze znajomymi.
Mijał czas, rysowałem ludzi, co chwila ktoś zaglądał mi za ramie i poklepując po ramieniu mówił “geel hoed” albo “mooi”.
Po kilku drinkach i kilkunastu stronach usłyszałem głos z nad ramienia.
-Very nice. I like your sketches - to była ona.
-Hi there - odpowiedziałem, Tomek, nice to meet you.
-Marika. Dutch or English?
-English, definitely.
Uśmiechnęła się i przysiadła obok. Powiedziała, że jej znajomi poszli do domu, a ona chciała zobaczyć co robię. Zaproponowałem drinka, zgodziła się na wino. Piła powoli i przerzucała szkice, strona za stroną. Pachniała Dolce Gabana. Wiedziałem bo moja była używała tych samych perfum. Od słowa do słowa i drinka do drinka dowiedziałem się, że ...
... jest po studiach w Delft, ale pracuje w muzeum tatuażu oraz projektuje wzory tatuaży i chciała by otworzyć w przyszłości swój salon. Kręciła mnie, była pewna siebie i bosko pachniała. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, kilka razy dotknęła mnie za ramie. Wypiliśmy za dużo.
-Lets go somewhere - zaproponowała?
-Where exactly? - zapytałem uśmiechając się.
-I am too dizzy, lets go dance. Shall we?
Pomyślałem, o kurwa, nie nawidze tanczyć, nie znosze tego, to nudne, tandetne i słabe. Nie mam do tego głowy i serca, po czym odpowiedziałem - Sounds fantastic, lets go.
Było około pierwszej w nocy, byliśmy pijani, gadaliśmy śmialiśmy się, czasem dotykaliśmy niby od niechcenia, przyjacielsko. Podczas drogi dowiedziałem się, że mieszka z koleżanką - wynajmuje mieszkanie na poddaszu. Zaprowadziła mnie do jakiegoś klubu na uboczu. Słychać było muzykę techno - O kurwa -pomyślałem - Rano obudzę się bez nerki.
Weszliśmy do środka, za metalowymi drzwiami, uderzył nas bas oraz migoczące światła w akompaniamencie dymu i pary. Uśmiechnąłem się, chociaż to zupełnie nie moje klimaty. Zlokalizowaliśmy bar i podeszliśmy do niego.
-Want to drink something? - zapytałem
-Yeah, Mach ik vier Jegermeisters alstublieft - powiedziała do łysego barmana w granatowych odblaskowych okularach.
-Ja, alstublift - odpowiedział ten i nalał 4 kieliszki ziołowego destylatu.
Wzięliśmy po jednym i unieśliśmy jak do toastu.
-How do you say cheers in Dutch? - zapytałem
-Proust!
-So, Proust, ...