Natasza
Data: 11.02.2020,
Autor: JackGrand
... tylną część ciała. Za chwilę nie wytrzymam. Ona jest czymś więcej, niż pożądaniem. Oddałbym teraz kilka lat życia za to, żeby poczuć miękkość i sprężystość jej piersi, ciepło jej cipki, żeby ćpać zapach z jej szyi. Prostuję się i wypinam klatkę piersiową, przełykam ślinę tak głośno, że słychać to pewnie dwa piętra niżej. Ona obraca się w moją stronę i odchyla nieco do tyłu, podpierając się łokciami położonymi na parapecie. Milczymy. Powietrze jest naelektryzowane do granic. Coś każe mi wytrzymać jak najdłużej, bo wtedy będzie lepiej smakować. Nie wytrzymuję długo. Rzucamy się na siebie. Ona od razu łapie mnie ręką w kroczu i zaciskając na nim dłoń, wykonuje nieregularne, ale zdecydowane ruchy. Nasze usta i języki tańczą. Chwytam ją za tył głowy i wbijam palce pomiędzy jej włosy, druga ręką pieszcząc przez ubranie jej piersi. „Chodź” - wydaję jej komendę, chwytam za rękę i schodzimy na piąte piętro. Wzywam windę. Wchodzimy do środka, wybieramy parter, ale po chwili wciskam zielony guzik z napisem „stop”. Wtedy obracam się w jej stronę, nie przestając patrzeć w głąb jej oczu. Podwijam jej kieckę do góry. Klękam. Ona podnosi wysoko swoją prawą nogę i kładzie mi stopę na ramieniu. Odchylam wąski paseczek stringów i ćpam zapach. Jest cała mokra. Odurzam się jej sokiem, wykonując językiem brutalnie ordynarne piruety. Natasza jęczy, od czasu do czasu wystękując: „tak, kurwa”. Dociska palcami moja głowę, wbija paznokcie w skórę. Moje palce same wędrują w jej środek. Ona stęka coraz ...
... głośniej, po chwili gestem ręki odsuwa moją głowę do tyłu. Patrzy na mnie z rozczochranymi włosami, dzikimi, zamglonymi oczami i przyspieszonym oddechem. Patrząc jej w oczy, zlizuję ze swoich palców jej soki. Ściągam w dół ramiączka jej sukienki i zaczynam ssać małe, jasne sutki. Ona w tym czasie rozpina mi rozporek. „Zerżnij mnie. Zerżnij mnie jak kurwę”. Chwytam ją mocno za pośladki i z pomocą ściany windy podnoszę do góry. Wbijam się z impetem w jej gorącą cipę. Posuwam ją mocnymi, długimi ruchami. Patrzę jej prosto w te kurewskie oczy. Podduszam szyję. Chcę, żeby zapamiętała ten wzrok na zawsze, żeby się uzależniła. Jest teraz taka bezbronna. Pierdoli ją zwierzę; instynktowne, prostackie i napalone zwierzę. Winda dygocze na wszystkie strony. Ciągnę ją za włosy jedną ręką, drugą przytrzymując ją w pasie. „Mocniej kurwa” - uderza mnie z otwartej dłoni w twarz. Zwierzę przyspiesza, zwierzę zwąchało krew, już tej kurwie nie popuści. Zwierzak odchyla się do tyłu, a kurwa chwyta go oburącz za kark. Tak... Tak... Tak... Eksplozję przyprawiają krzyki z obu gardeł, wszystkie osiem kończyn mocno się na sobie zaciska. Oddechy są szybkie i gorzkie, ciała błyszczące i śliskie. Na rozmazanych, nieświeżych twarzach pojawiają się uśmiechy. We wnętrzu wąziutkiej windy panuje kleista duchota. Języki jeszcze raz wykonują swój taniec. Tym razem wolniej, tym razem spokojniej.
Opieramy się o dwie przeciwległe ściany windy i nie spuszczamy z siebie oczu. Milczymy i patrzymy na swoje ciała, ...