Bardzo źle (II)
Data: 08.05.2019,
Kategorie:
pożegnanie,
żołnierz,
Dojrzałe
Autor: Lantja
Jechaliśmy w milczeniu. Z resztą w mojej głowie kłębiło się tyle myśli, że usta mogłyby okazać się niekompatybilne z umysłem i po prostu nie nadążyć, albo nagadać takich głupot, że historia. Z resztą my przecież nigdy nie rozmawialiśmy.
Otworzyłam okno od strony kierowcy i odetchnęłam głęboko.
- Przeszkadza ci, że palę? Zapytał niemal przejętym tonem. Przez chwile mogłabym uwierzyć, że obchodzi go co odpowiem. Spojrzałam na niego i uśmiechając się, zaprzeczyłam ruchem głowy. Nachylił się i musnął ustami moją szyję. Kilka minut później zatrzymaliśmy się pod jednym z barów, do których zwykliśmy jeździć w ramach "odświeżania kontaktów", czyli na zwykłe ploty. Był to modny, niewielki klub, do którego przychodziło 90 procent naszych dawnych, wspólnych znajomych. Nie cierpiałam tego miejsca.
Kiedy wysiadaliśmy z auta poczułam jak telefon radośnie brzęczy i podskakuje w mojej torebce.
- Nie odbierzesz?
Nie miałam po co odbierać. To mógł być jakiś milion osób. Moja przyjaciółka, zmartwiona tym, że nie wróciłam jeszcze do domu, znajomy, od którego pożyczyłam auto, jakiś były facet. Przez ostatnie kilka miesięcy miałam wrażenie, że nastąpiła jakaś masowa awaria zegarków, bo byłam bombardowana telefonami o najdziwniejszych porach. Zwykle nie miałam nic przeciwko, ale dzisiaj było inaczej. Właśnie miałam zamiar popełnić kolejną głupotę i nie chciałam żeby mnie rozpraszano.
Zakołysałam szczupłymi biodrami, - w tym miejscu podkreślę ich niezły kształt raz jeszcze ...
... głównie ze względu na ilość cholernie dobrych rzeczy, których nie zjadłam, żeby móc się nimi popisywać - zatem zakołysałam moimi niczego sobie biodrami i weszłam do środka. Mój towarzysz chwycił mnie mocno za rękę i pociągnął za sobą. Zajęliśmy nasze ulubione miejsce trochę na uboczu. Nikt prócz nas i właściciela nigdy tam nie siadał, bo nie można było stamtąd obserwować innych bawiących się gości, a miejscowa społeczność słynęła z zamiłowania do wyrażania poglądów na temat życia innych ludzi. Oczywiście zwykle negatywnych.
- Co pijemy?
- Ty to co zwykle, a dla mnie martini ze spritem i limonką.
Żenująco kobiece wiem, ale bałam się, że wymieszanie dzisiejszego, bardzo intensywnego dnia, z typowym dla mnie "Jackiem i jego colą" nie jest najlepszym pomysłem.
Drinki przyszły szybciej niż się spodziewałam, a wraz z nimi kilku nieproszonych gości, których nie widziałam od mojego wyjazdu, czyli jakieś dwa lata. Serdeczne powitania, wymiana uścisków. Spojrzenia zazdrości, gdzieniegdzie widoczny ślinotok i wybuchy śmiechu. Norma. Doskonałe miejsce by się pochwalić laską przed kumplami. Czekałam.
Chwilę potem poczułam jak dłoń oplatająca moją talię zaciska się i jego delikatny, stanowczy dotąd uścisk zaczął sprawiać mi ból. Przysunęłam się, a on zaczął głaskać moje udo, niebezpiecznie zmierzając coraz wyżej. Poczułam się niezręcznie, więc ujęłam jego dłoń i zamknęłam się w szczelnym uścisku. Zgodził się na tę zmianę warunków, ale nie ustępował. Odczekał chwilę, udał, że z ...