1. Wielkanoc. cz. 42 Do rana


    Data: 04.03.2020, Autor: Historyczka

    Komendant Gderliwy szukał swoich dwóch najbardziej niesfornych druhów, którzy jako jedyni nie stawili się o umówionej godzinie na zbiórce w remizie. Widziano ich na końcu trasy, więc wszelkie tropy prowadziły do domku Marty. Dowódca podszedł pod frontowe okno i nasłuchiwał przez otwarty lufcik. Wyraźnie dało się wyłowić ekspresyjne kobiece jęki… I jakby skrzypienie mebla – ewidentne pocieranie drewna o drewno…
    
    Gdy uważniej nadstawił ucha, zdało mu się, że raz słyszy skrzypienie mocno rozklekotanego łóżka, a raz… jakby bardziej trwałego mebla. Ewidentne wydało mu się, że dobiegają do niego dwa różne męskie sapania, jakby jedno ociężałego, starszego osobnika i drugie – młodziaka. Kobiece jęki też mu się różnicowały.
    
    Pierwsze, to jakby piskliwe – Oj! Ojjj! Ojoj! – a wtóre to typowe stękanie, dojrzalszej niewiasty – Ach! Ach! Ach!
    
    A to nieco urywane… a to wreszcie bardziej miarowe, wręcz rytmiczne…
    
    Ciekawość zżerała go do głębi.
    
    Czyżby to Marta i jej matula miały być “w robocie”? Czyżby to te obie zacne i eleganckie, a przede wszystkim – urodziwe białołowy – miały być “obskakiwane” przez te dwie łajzy?!
    
    Postanowił wspiąć się na palce… Ale to wydawało się – za mało. Chociaż – nie! Zobaczył dwie kobiece nogi, w kozaczkach na wąskich obcasikach – które poruszały się niczym małe antenki. Zgrabne kobiece uda i kolana prezentowały się tym bardziej seksownie – iż były w czarnych nylonach!
    
    Wysoko w górze, miarowo falowały! Aż skręcało starego druha z ciekawości! ...
    ... Musiał dojrzeć więcej! Dokładniej!
    
    Wsparł się o deskę i wskoczył na płot, stąd już mógł zaobserwować znacznie szerszy obraz.
    
    Doskonale widział dwie pary kobiecych nóg, zadartych do góry. Jedne w szpileczkach, drugie w kozaczkach. Obie pary w pończochach, jedna w ciemnych, ta druga w jasnych. Obie odsłonione, przez zadarte spódnice – jedna bardzo długa, druga ewidentnie mini… Co za widok!
    
    Jedna z kobiet leżała na wersalce, a druga – na stole!
    
    Ta druga znajdowała się pod wielkim cielskiem w mundurze. Mietek! Ot, swołocz!
    
    Ta na łóżku ujeżdżana była przez dziarskiego junaka. Antek! Kto by pomyślał?!
    
    Obu druhów najwyraźniej rozpierała niesamowita witalność. Pracowali wytrwale i dynamicznie. Jak maszyny. To oni byli sprawcami tak energicznych skrzypień mebli.
    
    Skrzypienia zsynchronizowały się perfekcyjnie z niewieścimi jękami. Przerywane co rusz, głośnymi klaśnięciami gwałtownych klapsów. Towarzyszyły im wtedy nad wyraz podniecające okrzyki:
    
    - Auuuaaaa! Ojej! – lub – Auć!!!
    
    A kobiety… to rzeczywiście matka i córka! Marta i Marzena! Dwie atrakcyjne i samotne kobietki… Teraz – dupczone na potęgę.
    
    Komendant dodał w duchu. – Dupczone, aż miło! Jak ostatnie dziwki!
    
    Jęki kobiet, po pewnym czasie zsynchronizowały się, powtarzając się miarowo, niczym maszyny w fabryce.
    
    - Aaaa… oooo! Aaaaa! Oooooch…
    
    Komendant poczuł, jak robi mu się ciasno w spodniach.
    
    Nie mógł przepuścić takiej chwili.
    
    ***
    
    Nie wiadomo, kiedy to się stało. Impreza strażacka szybko ...
«1234»