1. Wielkanoc. cz. 42 Do rana


    Data: 04.03.2020, Autor: Historyczka

    ... chlebem!
    
    Nie tylko ponagleniami dopingowano kobiety… Także silnymi sztosami.
    
    Marta okazywała się być bardziej piskliwa.
    
    - Aaaa… aaaa...
    
    Ale Marzena całkiem donośnie krzyczała:
    
    - Olaboga! O Jezu!
    
    Strażacy poczęli dopingować również klapsami.
    
    - Auuuaa! Auuu! – krzyczała starsza niewiasta.
    
    - Auuć! Boli! – popiskiwała młodsza.
    
    Zdecydowanie remisowały ze sobą, biorąc pod uwagę ilość decybeli, które wydobywały z gardeł.
    
    W takiej sytuacji nie było wyjścia. Zarządzono dogrywkę.
    
    Czterdziestoośmiolatka już nie miała siły krzyczeć… jedynie stękała.
    
    Natomiast Marta darła się nadal w niebogłosy.
    
    - Auuuaaa! Panowie… Co z was za ogiery! Zrobicie mi krzywdę… Mam wrażenie, że przebijacie mnie na wylot! Achhh!
    
    Druhów przepełniała duma.
    
    - Wygrała nasza nauczycielka!
    
    - A co wygrała?!
    
    - Loda! Ha, ha, ha!
    
    Rozochoceni pożarnicy zarządzili kolejną konkurencję.
    
    - A która z pań szerzej rozłoży nóżki?!
    
    Na nic się zdały protesty kobiet.
    
    I wcale na kibicowaniu nie poprzestali druhowie. Fizycznie wspomagali zmęczone niewiasty.
    
    Marzena, mimo swojego wieku, zrobiła niemal szpagat, mimo, że nie schodził z niej słynny ze swej mocy Florek – Rozporek, który nie bez powodu zyskał swój przydomek. Najpewniej dlatego, jako że często swego rozporka używał… A może dlatego, że mówili o nim, że “myśli przez rozporek”?
    
    Grunt, że teraz, jakby mu jego patron, ten sam, ...
    ... co patron wszystkich strażaków – św. Florian – dodawał jeszcze więcej mocy.
    
    - Przed Florkiem wszystkie baby szeroko rozkładają nóżki! – grzmiał dumny druh – ale ty Marzenko, pięknie to potrafisz! Jak marzenie! Marzenko…
    
    Pozostali strażacy też ją komplementowali.
    
    - Dojrzała sikorka, a wygimnastykowana!
    
    - Widno zaprawiona w boju! Ha ha ha…
    
    - Wesoła wdówka! Nie ma chłopa, ale gdzieś musiała chodzić na treningi… ha ha ha!
    
    Rodzicielka zawstydziła się. Zwłaszcza przed córką. Ale tej strażacy także nie omieszkali naurągać i zawstydzić.
    
    - Ależ pieknie nasza profesorka rozkłada nóżęta…
    
    - Widno w tym porządnie wprawiona! Ha, ha, ha!
    
    Tego typu zabawom nie było końca. Wszystkie zaś zmierzały tylko do jednego, żeby jeszczej sobie poużywać dwie samotne niewiasty… Najchętniej, żartujac sobie z nich, czy wreecz urządzjąc niewinne kpiny, zazwyczaj kwestionujące dobre prowadzenie się obu pań…
    
    Aż wreszcie alkohol oraz zmęczenie wzięły górę i sen zmorzył dzielnych strażaków.
    
    Lecz mimo, że wreszcie pospali się druhowie, co rusz, jakiś się budził, niemal natychmiast nabierając ochotę na którąś z gospodyń, po czym, bez zbędnej zwłoki, gramolił się bądź to na nauczycielkę, bądź jej mamusię. Nie rzadko wówczas, nawet stłumione, jęki jednej, bądź drugiej, budziły kolejnych admiratorów i skłaniały ich do ponownych umizgów...
    
    Nie dane było tego dnia wyspać się, ani córce, ani matce. 
«1234»