1. Pierwsza wizyta w domu


    Data: 11.03.2020, Autor: claudere

    Od pewnego czasu mam nowego chłopaka. Przed Danielem miałam tylko jedną, średnio poważną "drugą połówkę" z którą spotykałam się jedynie podczas szkoły i czasem popołudniami. Wracając; Daniela traktuję już poważniej, wiążę z nim przyszłość i mam nadzieję, że uda nam się wytrwać jak najdłużej.
    
    Pech chciał, że ostatnio zdarzył mi się mały wypadek podczas treningu Kung-fu - złamałam nogę. Przez to zdarzenie zostałam udomowiona na dobre dwa tygodnie. Postanowiłam to wykorzystać i po raz pierwszy zaprosiłam Daniela do siebie, do domu. Specjalnie wybrałam czas, kiedy to rodzice byli w pracy, bowiem mój ojciec nie popierał związków w moim wieku, a tym bardziej zapraszania chłopców do domu.
    
    Nadszedł ten dzień. W całym mieszkaniu panowała błoga cisza, a ja dokonywałam ostatnich poprawek przed lustrem - podciągnęłam rzęsy tuszem i wyprostowałam ciemną grzywkę - w końcu to dość ważna okazja. Miałam na sobie krótkie, dżinsowe spodenki i dopasowaną, białą bokserkę. Nagle usłyszałam dzwonek. Pokuśtykałam o kulach do drzwi i otworzyłam je, witając mojego ukochanego uśmiechem. Daniel to znacznie wyższy ode mnie, niebieskooki blondyn. Dobrze zbudowany i wysportowany. On także się uśmiechnął swoim słodkim uśmiechem, w jego policzkach pojawiły się dołeczki i wyjął zza pleców pudełko moich ulubionych czekoladek.
    
    - Cześć kotuś! - usłyszałam i poczułam jego usta na moich.
    
    Zaprosiłam go do środka. Potem, przy jego pomocy zaprowadziłam go do mojego pokoju.
    
    - Czego się napijesz? ...
    ... Pójdę do kuchni zrobić herbatę, co? A może napijesz się soku? - pytałam.
    
    - Nie, nie - usiądź. Nie przemęczaj się. Na razie nic nie chcę. Chodź tu do mnie, stęskniłem się!
    
    Przyciągnął mnie do siebie subtelnie i delikatnie, uważając na moją nogę. Siedzieliśmy na tapczanie wtuleni w siebie.
    
    - Tęskniłem. - mruknął głaszcząc mnie po udzie.
    
    - Ja też... - odszepnęłam odwzajemniając pieszczotę.
    
    Po chwili ciszy Daniel mnie pocałował. Namiętnie, ale z wyczuciem. Było wspaniale. Całowaliśmy się dobre dwie minuty, kiedy nagle przerwał:
    
    - Jesteś taka... taka... - szeptał cicho.
    
    - Jaka... ? - spytałam, całując go łapczywie po szyi.
    
    - Gorąca... i podniecająca. - wydusił.
    
    Zastygłam. Spojrzałam mu w oczy i zawahałam się, ale po chwili szepnęła słowa, które od kilku minut chodziły mi po głowie:
    
    - Chcesz się kochać? - zapytałam.
    
    - Co... ? - udawał zdziwionego.
    
    - Chcesz, czy nie?
    
    Jeszcze przez chwilę patrzył na mnie niby zaskoczony, ale dobrze wiedziałam, że jest do tego stopnia napalony, że zaraz weźmie mnie jak dziki zwierz. Tu i teraz.
    
    Nie myliłam się. Po sekundzie czy dwóch rzucił mnie na plecy i przygniótł swoim umięśnionym ciałem. Usta zatkał swoim zwinnym języczkiem, a ręce umieścił po kolei - jedną na mojej lewej piersi, a drugą między moimi nóżkami. Ruszał się cały w ten sposób, że moja muszelka szybko zrobiła się wilgotna, zaczęła powoli pulsować, a z mojej buzi, poprzez pocałunki Daniela, dało się słyszeć mimowolne, ciche pojękiwanie. Wreszcie ...
«123»