Koło fortuny
Data: 28.03.2020,
Kategorie:
zemsta,
bdsm
upokorzenie,
pissing,
Brutalny sex
Autor: Diabełwgłowie
... zaczęły płynąc łzy.
Miała wrażenie, że jej krzyk odbija się od ścian przepastnego salonu w ich eleganckiej willi, a postaci z obrazów je zdobiących wpatrują się w nią drwiącym wzrokiem. Nie, nie ich willi – sprostowała zaraz. Jego. Tak naprawdę to wszystko było Krzysztofa. Cały ten pieprzony Wersal pod Warszawą był tylko jego. Jakieś dziesięć lat po ślubie, kiedy Krzysztof stał się człowiekiem znanym w branży, a jego pozycja się ugruntowała, ego rozrosło się do niebotycznych rozmiarów. Wtedy właśnie zaczął coraz częściej przypominać, że to jemu wszystko zawdzięcza, że bez niego jest nikim. Jego nastawienie stało się coraz bardziej pogardliwe, a awantury domowe częstsze. Na początku próbowała walczyć, bronić się, ale po kilku przeżytych upokorzeniach Jola poddała się. Zamknęła się w sobie, jednocześnie będąc uwięzioną w złotej klatce.
Obrazu nieszczęścia dopełniał jeszcze fakt, że Krzysztof ją zdradzał. Nie miała dowodów, ale wiedziała. Coraz częściej wracał później z biura, czy wychodził z kumplami do pubu. Musiał się przecież odstresować, jak mawiał. W końcu biedaczysko miał sam na głowie całą firmę i cały dom, z którym jego niezbyt rozgarnięta żona nie mogła sobie dać rady. Z tych eskapad często wracał mocno zalany co oczywiście nie przeszkadzało mu żądać od niej spełnienia małżeńskiej powinności. Gdy wrzucała do pralki jego koszule, to łatwo było zauważyć ślady szminki, czy wyczuć zapach damskich perfum. Jola kilka razy próbowała zrobić awanturę, ale zawsze kończyło ...
... się to lekceważącym zbyciem. Krzysztof coś tam mętnie tłumaczył, że przecież kumple, jakieś tańce, nic wielkiego. O co ona w ogóle się czepia? Przecież ma wszystko w życiu – męża, dziecko, dom, samochód. O co więc chodzi?
- Wszystko oprócz miłości – łza potoczyła się po policzku Joli. Z czasem on przestał się tłumaczyć, a ona przestała pytać. A przecież była inteligentną, atrakcyjną kobietą. Dobiegała do czterdziestki. Przy swoich stu sześćdziesięciu pięciu centymetrach wzrostu i wadze pięćdziesięciu pięciu kilogramów wyglądała świetnie. Brązowe oczy, kasztanowe włosy do ramion, dziewczęca twarz. Kilka niewielkich zmarszczek tylko dodawało jej twarzy uroku. Podkreślało, że nie jest jakimś podlotkiem, a dojrzałą, piękną kobietą. Wiele razy czuła się mile połechtana wzrokiem mężczyzn, którzy taksowali ją na ulicy, czy na zakupach.
I co kurwa z tego? Mogło być świetnie, a wszystko się spieprzyło! – pomyślała Jola. Jak na ironię z radia, którego tak lubiła słuchać, po salonie niósł się właśnie refren Lady Pank – „na co komu dziś wczorajsza miłość...”
Reszta przedpołudnia minęła na podobnych, smutnych przemyśleniach i obowiązkach domowych. Krzysztof oczywiście zadzwonił, żeby nie czekała z obiadem. Zje na mieście, bo ma spotkanie z klientem, a potem wyskoczy się gdzieś odstresować z kumplami. Generalnie – wróci późno.
Pewnie kurwa, przecież jest piątek! – wściekła się Jola. Wróci późno, będzie pijany i przeleci ją po swojemu jak gumową lalę. Może wróci tak zalany, że ...