1. Zapamieta na cale zycie...


    Data: 29.03.2020, Kategorie: Brutalny sex Autor: Marquis Donatien

    — Nie musisz tego robić — powiedziałem, drżąc na całym ciele i z trudem wypuszczając powietrze przez zaciśnięte gardło . — Ale bardzo chcę — wyszeptała mi do ucha niespokojnym rwanym szeptem. Przed chwilą rozpięła mi nerwowo rozporek. Teraz w czułych dłoniach trzymała mojego penisa i z wolna przyklękała przede mną... W Julii kochałem się jeszcze w liceum. Ona też czuła coś do mnie... Nie wyszło z tego nic, nawet jeden pocałunek, bo oszukał nas świat i ludzie... Oszukał nas jeszcze w liceum jej obecny mąż... Wtedy byłem zbyt nieśmiały, by powiedzieć jej cokolwiek wprost, więc wysyłałem anonimowe listy z wierszami. Oczywiście domyślała się, że to ode mnie, ale i ona była raczej cichą, nienarzucającą się dziewczyną, trochę zbyt niepewną siebie... Jej obecny mąż, Rafał, już wtedy kręcił się koło niej... W swej naiwności powiedziała mu o tych listach, jak dobremu koledze-powiernikowi... Idiota śmiał się potem ze mnie, że ładne wiersze piszę. Od tego momentu zacząłem ją przegrywać. Odwróciła się ode mnie, zmieniła towarzystwo na płytkich znajomych Rafała. Unikała spotkań ze mną nawet na szkolnym korytarzu. Unikała mojego wzroku. A kiedy już jakimś cudem nasze oczy spotkały się, widziałem w jej źrenicach żal i wyrzut... Byłem zbyt nieśmiały, by coś wyjaśniać i zbyt szanowałem jej decyzję. Spotkaliśmy się przypadkowo pod koniec studiów. Ja powoli układałem sobie życie, ona była już od dłuższego czasu zaręczona z Rafałem, co wiedziałem od chętnie plotkujących znajomych i co ...
    ... podświadomie wypierałem z własnych myśli. Los sprawił, że jechaliśmy jednym autobusem z Łodzi do Gdańska. Zauważyliśmy siebie już na dworcu. Autobus odjeżdżał spod Fabrycznego. Nie zapomnę tego szczerego uśmiechu i szczęśliwych oczu Julki. Ja z całą pewnością wyglądałem podobnie, widząc ją. Rozmawialiśmy początkowo bardzo ogólnie. Z resztą ważniejsze od tematu rozmowy, było samo to, że mogliśmy pobyć razem. Często się uśmiechała i odpływałem, kiedy to robiła — uśmiechała się w taki sposób, że było widać jej białe zęby i delikatnie wysunięty, przygryziony czerwony świecący języczek... Nie wiem, ile razy chciałem ją pocałować. Powietrze wibrowało między nami potężnie od emocji. Z bijącym w szalonym tempie sercem i zupełnie bez wprowadzenia zapytałem ją o to, co się stało z nami w liceum...? Starałem się, by zabrzmiało to jak żart, ale moje emocje sprawiły, że zabrzmiało to tak poważnie,jak to tylko możliwe. Julia w jednej chwili bardzo posmutniała, w jej oczach zobaczyłem ten sam żal, ten sam wyrzut, co na licealnych korytarzach... Zapytała mnie prawie złym głosem: — Po co wysyłałeś mi tamte wiersze...? — miała wyraz twarzy, jakby sprawa z listami była nie starsza niż tydzień czy dwa. Pomyślałem, że musiała często wracać do tamtych chwil. — Powiesz mi, po co były te "jaja"? — Nie rozumiem. — byłem zupełnie zbity z tropu. — Robiłeś sobie ze mnie żarty z kolegami. To bolało. — patrzyła na mnie i wyraz jej twarzy łagodniał z sekundy na sekundę. Ciągle nic nie mówiłem, próbowałem tylko ...
«1234...8»