Zapamieta na cale zycie...
Data: 29.03.2020,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Marquis Donatien
... zmieszani i zaczęła wyjaśniać szeptem, mówiąc mi wprost do ucha, robiąc przerwę po każdym wyrazie, by musnąć mnie ustami i językiem po uchu. — Chcę... to... zapamiętać... do... końca... życia...., chcę... to... czuć... do... końca... życia... Zerżnij... mnie... Oczy jej błyszczały, a na twarzy pojawił się ten uśmiech z języczkiem przygryzionym zębami. Na te słowa, na ten widok mój penis naprężył się jeszcze mocniej i wypełnił Julię do granic jej wytrzymałości... Czuła w sobie mój mocny szybki puls... Położyła dłoń na moim sercu i była pewna, że to właśnie puls — najpierw pod dłonią uderzenie serca, a pół sekundy później ta sama krew rozpychająca ściany jej cipki. Po kilkunastu uderzeniach zacząłem ją znowu posuwać. Chwyciła moją prawą dłoń i położyła ją na swojej smukłej szyi. Zacząłem wchodzić mocniej. Mocniej też zacisnąłem prawą dłoń... Lewą oparłem się o łóżko. Wyszeptała w podnieceniu: — Mocniej... – pchnięcie. — Mocniej... — pchnięcie. — Mocniej... Sprawdzałem, na ile mogę sobie pozwolić, ale wypowiedziała "mocniej" tyle razy, że musiałem wkładać w każde pchnięcie całą siłę. Przy każdym wejściu piersi mocno jej falowały. Podniecało mnie to. Zacząłem ją rżnąć szybciej... Patrzyłem na jej piękne ciało, na jej twarz z grymasem rozkoszy. Nie jęczała jak aktoreczki z filmów xxx, ale przeżywała to prawdziwie i każdym kawałeczkiem ciała... Ciche pełne siły stęknięcia, sterczące nabrzmiałe piersi, falujący w spazmach brzuch i moje nogi całe poranione od szpilek mówiły ...
... wszystko...
Pieprzyłem moją Julię bez opamiętania. Zacząłem lizać ją wszędzie, gdzie tylko mogłem dosięgnąć... Jej szyję trzymałem już tak mocno, że z niekłamanym trudem łapała dech. Zachowywałem się i czułem się jak zwierzę, a ona każdym gestem, spojrzeniem, słowem, całą sobą zachęcała mnie do bycia właśnie takim. Odwróciłem ją na brzuch, rozłożyła szeroko nogi... Jej cipka wyglądała jakby miała już dosyć. Przytrzymałem jej głowę lewą dłonią przy łóżku, na prawą dłoń puściłem trochę śliny i rozsmarowałem ją na oczku Julii... — Chcesz...? — Chcę... Wsadziłem kciuk do środka, by i tam dotarło trochę śliny. Już było ciasno, wiedziałem, że będzie boleć. Dlaczego mnie to kręciło...? Przycisnąłem jej głowę mocniej do poduszki i wsadziłem dwa palce. Bolało... Wiedziałem, że jeśli chcę to zrobić, jeśli chcę, by to miało większy sens niż tylko ból, muszę pójść na całość, muszę w niej wyzwolić coś więcej niż podniecenie, niż ekstazę nawet. To musiało być coś mroczniejszego... Nie chciałem jej wystraszyć, więc powiedziałem, masując jej oczko: — Teraz poudajemy trochę... — Mhm... — Bądź prawdziwą suką... — Mhmmm... — zaczęła wić się i nadziewać głębiej na moje palce. — Połóż dłonie na pośladkach... Posmarowałem jeszcze śliną jej oczko dobrze widoczne pomiędzy rozchylonymi jej własnymi dłońmi pośladkami. Byłem gotowy, by w nią wejść. Nie spodziewała się, co ją czeka. Chwyciłem ją bardzo mocno za włosy, tak by sama nie wiedziała, co ja bardziej zaboli, czy ten chwyt, czy mój kutas w tyłku... ...