Po raz kolejny
Data: 07.06.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow
... zastanawiał. Od kiedy nie jesteśmy razem on nie był z nikim. Niby to prawdziwe, że nie miał sposobności skoku na bok. Do tej pory bał się każdego spojrzenia, zwłaszcza wśród mundurowych. Za to ja… lepiej, żebym unikał „prawdy”. No, co? Nie byliśmy do teraz (nadal nie jesteśmy?) razem, więc to nie zdrada, ale po wyznaniach Rafała nie czuję się najlepiej z moimi pobocznymi doświadczeniami. - Twoja kolej – wręcz pieje z niecierpliwości.
- Wyzwanie.
- Ściągnij koszulkę! - wyrywa się z niego wcale nie cicho. Aż podskakuję. Powoli, bardzo wolno, kusząco podciągam koszulkę do góry odsłaniając swój ledwo widoczny, rodzący się sześciopak. Widzę jak oczy wychodzą mu na wierzch. Gdyby się choć trochę nie hamował, to zacząłby się obficie ślinić. W tym czasie odsłaniam lewą pierś, palcem zarysowując obwód sutka. Zasłaniam i to samo robię z prawą. To czekanie jest dla niego nieznośne. Wkładam koszulkę pod brodę odsłaniając się cały i masuję się po torsie. - Zdejmij ją, proszę – temperatura w jego kajucie musi rosnąć w zastraszającym tempie. Ruchy ramienia wskazują, że masuje się po kroczu. - Błagam! - On chcę iść dalej, ale mnie podnieca takie trzymanie go w zawieszeniu. Jeszcze chwilę dogadzam sobie, nie skąpiąc mu wyrazu zadowolenia na mojej twarzy i jednym, zręcznym ruchem ściągam z siebie t-shirt. Widzę tę ulgę na jego twarzy. Gdyby był mądrzejszy to kazałby mi się od razu rozebrać, ale widać liczył na to, że to będzie bardziej podniecające, a ja będę łaskawszy i będzie szło ...
... mi szybciej. Jeżeli on ma zamiar w ramach pokuty zasypać mnie szczerością, to chcę się chociaż dobrze bawić sam ze sobą, wypełniając jego polecenia. Nie mam zamiaru przyspieszać. - Dzięki. Prawda – mówi prawie sapiąc, ze zmęczenia. Cholera.
- Kiedy wyjechałeś na misję?
- Tydzień po naszym… rozstaniu – nie wiedział jak to nazwać. - Nim dopełnili wszystkich procedur i mnie osądzili, to chwilę zajęło – On tydzień nazywa chwilą? To tego ponad pół roku wcale nie odczuł! A dla mnie to był aż tydzień i ja pierdolę siedem bitych miesięcy! Cholera, aż tydzień. Mógł zaliczyć jeszcze kogoś w kraju. Następne pytanie poproszę. - Zdejmij spodnie.
- To już nawet nie mogę się zdecydować? - ale mu się spieszy, a podobno ma trochę czasu. No cóż, chcica nie sługa.
- Sorry, wydało mi się to oczywiste. - odpowiadam mu uśmiechem pełnym politowania, na co on reaguje wzruszeniem ramion i swoim autorskim wyszczerbem. Podnoszę się z łóżka. W kadrze jest ładnie wyeksponowane moje krocze od pępka do kolan. Jak obiecałem sobie, nie zamierzam się spieszyć. Zaczynam masować nabrzmiały wzgórek na rozporku. Trochę sapię licząc, że mikrofon to wychwyci. Widzę, że ręka Rafała zawędrowała pod top.
- Hej, nie kantuj. Nie twoja kolej, a taka zabawa to łamanie zasad gry – szach, Panie Zasada.
- Ale ty mnie tak podniecasz – pot zaczyna mu się perlić na czole. Zabieram się za rozbieranie. Wolno rozpinam guzik i delikatnie rozsuwam rozporem. Dla niego to wieczność. Powinien związać sobie ręce, bo ...