Miłość to tylko obietnica cz. II
Data: 07.04.2020,
Autor: valkan
... ruchy stają się coraz szybsze. Eksploduję w momencie, gdy wpycha go po raz ostatni. Moje ciało sztywnieje, czuję na swoich plecach jego spermę.
Dawid opada na mnie nie zważając na swoje nasienie znajdujące się na mojej skórze.
- Będziemy tego żałować? – nagle pytam.
- Nie wiem.
*
Tak właśnie rozpoczął się nasz wspólny weekend. Nasz cudowny weekend. Później wiele razy się zastanawiałam czy ten czas nie był tylko snem. Takim snem w którym spełniają się nasze marzenia, a marzenia potrafią być niebezpieczną rzeczą. Ludzie mówią, że jeśli marzenia zaczynają się spełniać, to trzeba uważać. Bo wkrótce czeka nas bolesne rozczarowanie.
Nie można mieć w życiu wszystkiego, ale trzeba do tego dążyć, bo szczęście to nie cel, ale styl życia.
Pierwszą noc spędziliśmy u mnie.
*
Dawid leży w sypialni, na moim małżeńskim łożu. Bez spodni, bez koszulki całkiem nagi. Ja stoję przed nim również nagusieńka. Jestem mokra, pragnę go, chcę poczuć jak wypełnia mnie po brzegi. On ruchem głowy wskazuje na swojego nabrzmiałego z podniecenia penisa i mówi słodko:
- Usiądź na mnie, proszę…
Tak właśnie robię. Poddaje się całkowicie jego poleceniom. Siadam na niego okrakiem, nadziewając się na dużego, sztywnego członka. Robię to co on chce, jeżdżę na nim, jak niewyżyta seksualnie nimfomanka. Dawid ssie moje twarde sutki, a dłonią przytrzymuje moje pośladki. Ściany tego pokoju od dawna nie słyszały takich odgłosów rozkoszy. Dźwięki przybierają na sile gdy Dawid wsadza mi ...
... palec w drugą dziurkę. Tego jest dla mnie za wiele, odlatuję gdzieś daleko, szczytuję wyginając swoje ciało w łuk. Dawid w ostatniej chwili łapie mnie za boki i podnosi do góry. Sperma tryska wysoko i spada na jego uda i brzuch. Pod wpływem impulsu pochylam się i zlizuję z niego efekt naszej rozkoszy.
*
Drugiego dnia rano, pojechaliśmy do jego domu.
Gdy stanęliśmy przed piętrowym budynkiem, doszłam do wniosku, że jest to ten sam dom, który widziałam na zdjęciach na facebooku.
- Sam go wybudowałeś? – spytałam
- Nie, głupku – roześmiał się – Nie jestem murarzem tylko stolarzem. Ja go sam urządziłem. Chodź, zajrzysz do środka. – Złapał mnie za rękę i podbiegliśmy do drzwi wejściowych.
Śmiałam się jak jakaś głupia nastolatka, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Od chwili, kiedy się obudziłam, zastanawiałam się kiedy ostatni raz byłam taka szczęśliwa. Kiedy ostatni raz budziłam się z uśmiechem na twarzy.
Przez świat idziemy samotnie, ale jeśli mamy szczęście to przez jedną chwilę należymy do kogoś i ta jedna chwila pozwala nam przetrwać całe życie wypełnione samotnością, które mamy przed sobą.
Dom Dawida był naprawdę piękny, duży, z wielkim salonem i kuchnią na parterze. Pokoje były na górnym piętrze. Znajdował się już za miastem, był oddalony o kilkaset metrów od innych domów, więc panował tutaj cudowny spokój, za jakim od dawna tęskniłam.
*
Stoję naprzeciwko Dawida w jego ogrodzie za domem. On właśnie tłumaczy mi jakie krzewy udało mu się tu wyhodować. ...