Sponsoringowe suczki (I)
Data: 07.04.2020,
Kategorie:
bdsm
sponsoring,
niewolnica,
tortury,
spanking,
Autor: sukabicz
Wracam z peryferyjnego hotelu przez poranną, zalaną pierwszym słońcem Warszawę. Jest 5:30 rano, pomywaczki MPO myją puste ulice, nieliczni zaspani nieaktywni ludzie rozsiani po tramwaju, ekspedientki, sprzątaczki, patrzą w pustkę, ledwo obudzeni. Ja patrzę na odsłonięte kostki i pęciny młodej kobiety kasującej bilet i wyobrażam sobie jak zapinam na nich skórzane bransolety kajdan i myślę, czy suka prezentowałaby się dobrze naga, rozciągnięta, podwieszona za przeguby. W nocy miałem trzy wytryski wewnątrz ładnej skutej licealistki i dwa na jej włosy i buzię. W tylnej części tramwaju widzę smutną dziewczynę, skuloną, ledwo zapiętą. Słońce prześlizguje się między drzewami Ogrodu Saskiego oświetlając jej twarz i rozpoznaję ją, niewolnicę którą dzielimy z Waldemarem, 22-letnią studentkę teatrologii czy czegośtam, sukę spod Lublina, którą na zmianę sponsorujemy. Ma rozmazany makijaż i potargane włosy, wygląda pięknie, widać, że właśnie długo płakała.
Wiem, o co chodzi, rozpoznaję ten rodzaj spięcia mięśni twarzy, po całej nocy rżnięcia i tortur. Suczka wraca od Waldemara.
Podchodzę do niej, mówię żeby wyszła ze mną na następnym przystanku, oporuje, ma dziś ważne zajęcia, chce odespać, nalegam, wie, że jeśli odmówi, zapłaci za to dupą na najbliższym spotkaniu, zgadza się, wychodzimy, mówię:
– Idziemy do jakiegoś baru na dworcu, postawię ci kawę, a ty zrelacjonujesz, co ci się stało.
Jeszcze raz prosi o odpuszczenie, ale dokładam jej tylko nową torturę. Każę lasce zdjąć ...
... buty (wysokie obcasy) i nieść rękach. Bose stopy dotykają chodnika. Nienawidzi tego i wstydzi się. Dostrzegam przelotem, że Waldemar chłostał ją po stopach. To nieprawda, że na podeszwach nie zostają ślady.
Wchodzimy do którejś sieciówy, ludzie przesuwają się milczącym strumieniem, zamawiam, ekspedientka gapi się na moją bosą towarzyszkę.
– Mów.
– Co?
– Masz na twarzy ślady po pasku od knebla.
Pociera ręką policzek.
– Jebał cię dzisiaj?
– Tak.
– Opowiedz mi, ze szczegółami!
Marta ma dobry układ. Waldemar i ja składamy się na jej studia, mieszkanie i kieszonkowe. Płaci nam swoim mocnym, wytrzymałem ciałem i językiem za zębami. Oczywiście układ z solidnym BDSM kosztuje nas więcej niż sponsorowanie jakiejś tam obciągary.
Ale – laska na prawdę dużo wytrzymuje.
I nie ukrywajmy – trochę to lubi. Nasza suka. Przynajmniej ja sobie to w ten sposób wyobrażam.
– No co? Normalnie. Chłostał mnie. A potem zerżnął.
– Gdzie cię chłostał?
– Wszędzie. Pejczem.
– Podnieś sukienkę.
Rozglądając się, czy nikt na nas nie patrzy, podciąga luźną sukienkę pokazując kolana i uda. O Jezu, co za widok.
– Nie tylko pejczem.
– Nie. Wypróbowywał nowy bicz spleciony z pociętych dętek rowerowych.
– Leżałaś?
– Nie. Stałam. Byliśmy w jego kawalerce, tam można podwieszać. Dlatego bił mnie wszędzie.
Dotykam opuchlizn na nogach laski, ładne ślady i na długo, myślę. Rozkazuję jej mówić.
– No co. Zadzwonił już przedwczoraj, czy mogę być do dyspozycji we ...