Firmowy regulamin, cz. 1.
Data: 09.04.2020,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick
... tańcu Maria przywarła całym ciałem do partnera. Właśnie rozbrzmiały pierwsze takty kolejnego latynoskiego hitu. Wszyscy tańczący zaczęli się żwawiej poruszać. Z uśmiechem spojrzała mu w oczy:
– Może nieco przyśpieszymy?
Właśnie przypatrywał się dwóm głośnym laskom, więc opacznie zrozumiał pytanie i jego ręka płynnie zjechała na pośladek kobiety.
– Ej, ko-le-go! – zaprotestowała z uśmiechem, jakby rozbawiona jego śmiałością. Tylko alkohol spowodował, że nie zareagowała głośno i stanowczo. Ale chyba w głębi cieszyła się z tak nachalnej i prymitywnej adoracji.
Spojrzał na nią i zrozumiał swoją pomyłkę. Powoli cofnął rękę.
– Przepraszam – burknął. Dyskretnie rozglądał się po sali. Męczyło go takie polowanie. Inne, młodsze wyraźnie prowokowały swoim zachowaniem. – A ta zachowuje się, jakby mnie testowała – jego irytacja rosła.
Po kolejnych dwóch żywszych kawałkach musieli usiąść. Patryk przyniósł drinki.
– Musimy ugasić pragnienie – wyjaśnił. Nie oponowała. Fajnie się bawiła. Zasapana i zaczerwieniona z przyjemnością sączyła drinka. Jej oczy błyszczały. Jedna z oznak nadmiaru wypitego alkoholu.
@
Maria odstawiła szklankę i wachlowała się bluzką. Przy okazji coraz odważniej prezentowała biust. Opalony dekolt, białe pery i szarość bluzki ładnie kontrastowały, a piersi wydawały się coraz bardziej przystępne i apetyczne. Grafitowa spódniczka wyszczuplała sylwetkę, a szare pończochy ze srebrną nitką kusząco połyskiwały w świetle przygaszonych lamp. Jej ...
... dyskretna elegancja przyciągała uwagę innych mężczyzn.
– Kurde, babka ma czym oddychać, ale po takiej reklamie, to jeszcze inni się zlecą! – nie był zadowolony z jej zachowania.
– Co tak przycichłeś, chłopczyku? – nachyliła się ku niemu, nie przestając wachlować się bluzką. Ruchy stawały się coraz bardziej obszerne i niezborne. Szarpnęła połę bluzki, pochyliła się zbyt mocno, tracąc równowagę i Patryk zobaczył sutek wystający z białego stanika.
– Może odpoczniemy chwilę w twoim gabinecie? Tutaj jest tak duszno... – patrzył w jej oczy. Widok sutka zaskoczył go, ale i zmotywował do działania. Teraz z kamienną twarzą czekał na jej reakcję. W środku gotował się.
– Yyyy, wiesz... – rozglądała się, jakby kogoś szukała. – Doobra, chodź! – mocno chwyciła go za ramię i przywarła ustami do ucha. – Mam tam coś do picia, ale ciiii... – wyznała pijackim szeptem i mrugnęła porozumiewawczo.
– Jasne, będę milczał! – obiecał konspiracyjnym tonem. – Ugór. Normalnie, ugór! Ona w ogóle nie chwyta aluzji – był zdegustowany reakcją kierowniczki. – Ale może potem nic nie będzie pamiętać. Tyle dobrego – pocieszał się.
@
– Chodź, chodź, chodź... – ponaglała go, kiedy zamknął drzwi gabinetu za nimi. Wołała go takim słodkim głosikiem, jakim babcia woła kilkuletniego wnuka. Przynajmniej tak kojarzył ten wysoki dźwięk.
– Podchmielona to jeszcze pół biedy, nawet zaleta, ale infantylna? – westchnął w duchu.
Nie zapalili światła. Księżyc nieco oświetlał pokój. Patryk pewnym krokiem ...