Wiktor
Data: 16.04.2020,
Autor: AdamA
... ale nie słucham. Mam ich i ich problemy głęboko w … sami wiecie gdzie. Stawiam dwie butelki czystej. Pijemy. Cały czas coś nawijają, ja tylko od czasu do czasu bezmyślnie przytakuję. Jestem najebany jak stodoła, ale piję dalej. Czuje, że dzisiaj mogę wlać w siebie morze alkoholu. Chcę mi się palić, ale wstanie z hokera może skutkować utratą równowagi. Jeszcze o tym myślę, więc nie jest źle. Stawiam stopy na podłodze, łapie pion, przytrzymując się baru i powoli idę w kierunku palarni. Kręci mi się w głowie, zapewne się zataczam, ale mam to w du… Wyciągam paczkę papierosów. Został ostatni. Zapalam i głęboko zaciągam się dymem. W głowie kręci mi się jeszcze bardziej. Gapi się na mnie kilku gości, ale jakoś tak dziwnie. Coś szepczą do siebie i pokazują mnie palcem. Wkurwiam się.
– A wy co? W zoo kurwa jesteście? Wypierdalać stąd! – krzyczę.
– A co ty taki nerwowy dzisiaj, co? – pyta niewysoki brunet. Wydaje mi się, że znam tę gębę.
– A chuj cię to obchodzi, frajerze!
– Nie pamiętasz, jak cię rżnąłem ostatnio? Jak piszczałeś i prosiłeś o więcej?
– Odwal się!
– A może chcesz powtórki? Tu i teraz…
Nie czeka na moją odpowiedź. Łapie mnie za szyję i zaciąga do darkroomu. Wpadam do kabiny niemal bezwładnie, we łbie kręci się coraz bardziej. Brunet ściąga moje spodnie, łapie za kutasa i ściska go. Jestem napierdolony, ale mi staje. Chłopak spluwa na mój tyłek i wbija się we mnie. Rżnie mnie ostro, brutalnie. Czuje, że nie jest ze mną dobrze.
– I co dziwko? ...
... Podoba ci się, co? Pragniesz tego suko!
Nie mam siły nic powiedzieć. W sumie już nie za bardzo kontaktuję i jest mi wszystko jedno. Chłopak szybko dochodzi, spuszcza mi się na plecy. Łapie mnie za brodę i przekręca w swoją stronę. Ściska za żuchwę i z szyderczym uśmiechem mówi…
– Niezła z ciebie suczka! Przydałbyś mi się. A teraz spierdalaj szmato! – spluwa mi na twarz i ciągnąc za koszulkę, wyrzuca z kabiny na brudną od spermy, rozlanego alkoholu i innego syfu podłogę ze spodniami ściągniętymi do kostek. Ludzie patrzą i się śmieją.
– Wypierdalać stąd. Wszyscy się jebcie! – krzyczę. Chyba.
Niezdarnie podnoszę się z podłogi, podciągam spodnie i brudny wyczołguję się z darkroomu. Wychodzę z klubu i za cholerę nie wiem gdzie iść. Szukam papierosów, zapomniałem, że się skończyły. Podchodzi do mnie trzech chłopaków. Obrywam po gębie. Robi mi się ciemno przed oczami…
Budzę się z koszmarnym bólem głowy. W sumie to boli mnie wszystko. Śmierdzę. Leżę w kontenerze na śmieci. Wyczołguję się i szukam telefonu. Nie ma. Portfela z resztą też nie mam. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to Marta. Chuj z tą kłótnią. Mieszka blisko. Trzymając się za brzuch, zataczam się pod jej blok. Wybieram na domofonie numer mieszkania. Nie odbiera. Siadam obok drzwi na klatkę schodową. Kręci mi się w głowie. Zasypiam.
– Ty! Wstawaj do cholery! – Marta mnie szturcha. – Jak ty do cholery wyglądasz i co tu robisz!? – jest wściekła.
– Nie bardzo pamiętam, co się stało. Wpuścisz mnie?
– Jaja ...