1. Wiktor


    Data: 16.04.2020, Autor: AdamA

    ... sobie robisz!?
    
    – Przepraszam.
    
    – Wal się! – mówi i wchodzi do klatki.
    
    – Sama się wal! – odgryzam się.
    
    W sumie czego się spodziewałem. Że tak po prostu mnie wpuści? Naiwny jestem. Wstałem i jakimś cudem doczołgałem się do domu. Oczywiście nie ominęły mnie po drodze komentarze i krzywe spojrzenia.
    
    Ogarniam się i kładę spać. Budzę się o osiemnastej. Biorę prysznic i wychodzę odreagować na siłownię. To zawsze mnie rozluźnia. Jednocześnie nadal myślę co z Martą. Z jednej strony jestem wkurwiony, ale z drugiej chcę się z nią dogadać.
    
    Pół godzinny spacer i jestem w siłowni. Przebieram się, a w zasadzie to tylko zdejmuję spodnie i koszulkę. Zaczynam trening. Mięśnie o dziwo przestały boleć. Godzinę później staję jak wryty… Ciemne, krótkie włosy. Duże, niemal czarne oczy, wysportowana sylwetka. Nie mogę oderwać wzroku. Lekko zarysowane mięśnie brzucha, widoczny delikatny biceps i ramiona, na których punkcie mam świra. Ma na sobie jedynie granatowe, obcisłe bokserki. Gładkie ciało ani jednego włoska. Kropelki potu pokrywające mięśnie doprowadzają mnie do szaleństwa. Uroda chłopca, a może już młodego mężczyzny. Ma nie więcej niż dwadzieścia dwa lata, metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, jest absolutnie idealny. W zasadzie nigdy się nie zastanawiałem nad ideałem faceta, ale ten taki jest. Jestem tego pewny.
    
    Pośladki i penis, które doskonale odznaczają się w ciasnych bokserkach. Widzę, że chłopakowi sztywnieje. Nie jest to może jakiś olbrzym, ale chętnie bym się nim ...
    ... zajął. Gapię się jak drapieżnik na swoją ofiarę. Zachłannie, jakbym chciał zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół. Każdy milimetr jego ciała.
    
    Podchwytuje moje spojrzenie, natychmiast odwracam wzrok, ale czuje, że muszę znowu spojrzeć. To silniejsze ode mnie. Uśmiecha się do mnie. Odwzajemniam się tym samym. Czuję ciarki na plecach. Podejdę do niego. Co mi tam! Czuję, jak serce zaczyna szybciej bić. Nie do końca wiem co się ze mną dzieje. Brakowałoby jeszcze, żeby mi zdolność konwersacji odjęło. Chłopak odkłada ciężarki i przygląda mi się uważnie.
    
    – Siema! – staram się być wyluzowany, kiedy tak naprawdę wszystko się we mnie trzęsie – Daniel! – podaję mu rękę.
    
    – Wiktor. – ma mocny uścisk dłoni i niesamowicie niski, zmysłowy głos.
    
    – Nie widziałem cię tu wcześniej. ¬
    
    – Domyślam się. – uśmiecha się, odsłaniając idealnie równe i białe zęby. – Jestem dzisiaj pierwszy raz.
    
    Chłopak jest cholernie urokliwy. Taki niewinny.
    
    – Co ci się stało? – pyta, wskazując na moje podbite oko.
    
    – Małe nieporozumienie ze znajomym. Nic wielkiego. – przecież nie powiem mu, że dostałem, regularny wpierdol.
    
    – Wygląda poważniej niż małe nieporozumienie, ale spoko, nie wnikam.
    
    – Od dawna trenujesz? – usiłuję zmienić temat. Prawdopodobnie dość nieudolnie. No cóż…
    
    – Od jakichś trzech miesięcy. Przyjechałem do Wawy niedawno i znajomy polecił mi to miejsce. Podobno jest tu całkiem tęczowo.
    
    – No wiesz. To pedalska siłownia, więc… – puszczam mu oko.
    
    – Dobrze wiedzieć. He He. ...