-
Akcja-reakcja (II)
Data: 20.04.2020, Kategorie: chemia, zaliczenie, studentka, uległa, BDSM Autor: Violin
... niemiłosiernie. W pieszczoty włożyłem teraz maksimum swojej siły. Chciałem bardzo mocno jej orgazmu i dlatego jedną dłoń położyłem na jej mostku, a drugą intensywnie poruszałem we wnętrzu Moniki. Zaczęła coś szeptać pod nosem i przez chwilę chciała się poderwać. Na palcach wyczułem pojedyncze skurcze jej skarbu. - Proszę nie... – zrozumiałem w ostatniej chwili, ale już było za późno. Strumień ciepłego płynu pod znacznym ciśnieniem wytrysnął z jej wnętrza wprost na mój tors i brzegi fartucha. Monika momentalnie ocknęła się i patrząc na mnie jak przez mgłę złączyła drżące wciąż nogi, zakryła się fartuchem. Byłem zupełnie zaskoczony i musiałem wyglądać jak idiota, bo Monika oblała się rumieńcem. Coś takiego widziałem tylko na pornosach średniej klasy, ale zachowałem na tyle trzeźwy umysł, aby ramionami zablokować jej możliwą drogę ucieczki. - Proszę dać mi już spokój. – wychlipała z opuszczonym wzrokiem. Sam nie wiem czy była tak zaczerwieniona na twarzy przez orgazm, którego przed chwilą doznała, czy przez jego formę ...
... i po prostu spąsowiała ze wstydu. - Teraz Kociaku, to na pewno nie dam Ci spokoju. – mruknąłem zachrypniętym z podniecenia głosem. – Wiesz, że to co się stało jest dla faceta maksymalną gratyfikacją jego wysiłku? – sam nie wiem dlaczego to powiedziałem. Wydawało się być oczywiste, a jednak jej milczenie dało mi do zrozumienia że nie zupełnie. Pochyliłem się, aby spojrzeć jej w oczy. Jej nogi cały czas dygotały. - Pierwszy raz miałaś taki orgazm? – drążyłem. Dopiero po chwili uporczywego świdrowania jej wzrokiem pokiwała twierdząco głową. - Rozumiem. – powiedziałem. – Nie chcę wywierać więcej presji, więc może dajmy dzisiaj spokój. Idę na chwilę do łazienki, ale nie wychodź nigdzie. Wydaje mi się, że na dziś skończymy, ale pomówimy za chwilę o sprawozdaniu – Miałem zamiar błyskawicznie zwalić konia do jej majteczek i po powrocie uzgodnić, co ma poprawić w sprawozdaniu. Odwróciłem się i zdążyłem wykonać raptem kilka kroków w kierunku łazienki, gdy poczułem na ręce jej palce. - Panie Adamie... – wychrypiała cicho.