Małżeńskie perypetie z trójkątem
Data: 25.04.2020,
Autor: ErmonTwilight
... Daj mi dłonie do tyłu – wyszeptałem, masując jej gładkie ramiona. Bezzwłocznie to uczyniła. Wiedziałem, że zgodzi się na wszystko pod pretekstem masażu. Jak to działało, nie mam pojęcia. Uwielbiała mój dotyk, o ile kończył się w przyjacielskiej formie. Gdy prosiłem ją o to samo, zbywała mnie uśmiechem. Twierdziła, że jest taka słaba i chyba nie chcę jej wykorzystywać. Teraz nie chciałem jej wykorzystywać. Szybkim ruchem przypiąłem dłoń do krzesła, po czym to samo zrobiłem z drugą.
- Co ty robisz? – krzyknęła zaskoczona, gdy podobnie spętałem jej stopy.
- To dla twojego dobra. Zabieram cię w podróż, której sama nie zgodziłabyś się odbyć. W ten sposób nie uciekniesz – dodałem, patrząc jej w oczy i ściągnąłem mocniej opaskę.
Była zła i przestraszona, co bez trudu wyczytałem w jej twarzy. Z satysfakcją przyglądałem się zaciśniętym wargom, przez które próbowała powiedzieć coś odpowiedniego. Nie mogąc znaleźć słów, wprawiała je w nerwowe drganie. Przechyliłem kieliszek i rozkoszowałem się delikatnym smakiem, gdy dzwonek obwieścił nadejście gościa.
- Wypuść mnie – powiedziała przerażona Marta, nie wiedząc kto stoi z drugiej strony drzwi. – Wypuść, bo będę krzyczeć!
- Możesz krzyczeć, ale ona potrafi głośniej – odparłem z uśmiechem, podążając w stronę przedpokoju. Gdy wprowadziłem małą, ubraną w czarną, obcisłą sukienkę z białymi dodatkami i wysokie, wąskie szpilki, opuściła szczękę ze zdumienia.
- Kim ona jest? – zapytała w końcu Marta, bacznie przyglądając się ...
... kobiecie. Ta wpatrywała się w jej mężczyznę wzrokiem patrzącego na lizak dziecka.
- Liż – powiedziałem cicho. Tak cicho, że tylko mała była w stanie to usłyszeć.
Spoglądając wprost w oczy Marty oddałem się pieszczocie głodnego języka, który wodził od mojego ucha, po kołnierzyk koszuli. Następnie, w akompaniamencie wulgaryzmów, rzucanych przez moją lubą, przechyliłem głowę. Mała lizała mnie mocno z drugiej strony. Przymknąłem oczy z rozkoszy i chciałem, by ta chwila trwała długo. Mała miała inny plan, wybijając mnie z klimatu ugryzieniem. Syknąłem z bólu, czekając aż rozluźni uścisk. Gdy tylko to zrobiła, odwróciłem się gwałtownie i wymierzyłem siarczysty policzek. Gdy trzask rozlał się echem po salonie, Marta zamilkła. Głowa małej wisiała, a twarz pokrywały włosy. Widać było jedynie mokre, rozchylone usta, z których ściekała strużka śliny. Dyszała szybko, głośno zaciągając powietrze i drżała z podniecenia.
- O co chodzi? – Marta ponownie rozpoczęła batalię, używając słów jak pocisków artylerii.
Rozejrzałem się za kieliszkiem. Przełknąłem sporą porcję wina i podniosłem przerzucony przez oparcie krzesła sweterek, w którym przyszła mała. Owinąłem go Marcie wokół głowy, zamykając usta, po czym zawiązałem na tyle ciasno, by ją uciszyć.
Mała wyprostowała się i odgarnęła włosy z twarzy. Patrzyła na mnie, dysząc, a na twarzy malował się prawdziwy uśmiech. Przesunąłem dłonią po twarzy mojej małej suki. Rozkosz przymknęła jej oczy i rozchyliła uda. Spojrzałem we wściekłe ...