Na backstage'u
Data: 11.05.2020,
Autor: Phileefionka
... gdy go zobaczyłam.
- Chodźmy – szepnęłam do niego bezwstydnie.
Wstając, już kompletnie skołowana od drinków, miałam w głowie tylko jedną myśl – jeszcze nigdy nie byłam tak blisko od spełnienia moich fantazji, a z pewnością ułatwiał mi to fakt, że byłam tysiące kilometrów poza domem, w kraju, gdzie mogę prezentować całą gamę moich odcieni zmysłowości, z kimś kogo prawdopodobnie już więcej nigdy nie spotkam.
Wyszliśmy niepostrzeżenie. Nie wiedzieliśmy gdzie się kierujemy. Było jednak pewne, że oboje ulegliśmy naszym żądzom i nie mogą one zostać w żaden sposób ujarzmione.
Nic nie widziałam. Do moich oczu docierały jedynie błyski czerwonego światła. Próbując złapać oddech pomiędzy jego nieprzerwanymi pocałunkami jego pełnych warg, sama zanurzałam się w nie jeszcze mocniej. Czułam mocny zapach Diora na jego szyi i ręce unoszące moje pośladki, które z dzikością położył na jakimś podwyższeniu. Teraz mogłam oplatać go nie tylko swoimi rękoma, ale również nogami, przyciskając go do siebie z całej siły, aby poczuł pulsującą i wilgotniejącą we mnie namiętność.
- Mów do mnie… Mów do mnie po francusku – wywoływałam swoje fantazje, a potok wyuzdanych słów spłynął na mnie, wywołując kolejną falę gorąca. Jego zimne dłonie, zachłannie obejmujące moje piersi, wywołały niedającą upustu pasję. Niemal mdlejąc z rozkoszy znów poczułam jego ręce, tym razem na moim nagim pośladku, które w mgnieniu oka pozbyły się koronkowej bielizny.
Nie wierzyłam w to co się ze mną dzieje. Zanim już kompletnie uległam jego francuskiemu temperamentowi czując go całego całą sobą, nasze spojrzenia znów się spotkały, a troska, pożądanie, miłość, strach, alkohol i szaleństwo chwili, stworzyły kolejne odcienie zmysłowości, widoczne już tylko dla nas.