-
Bielizna 15
Data: 11.05.2020, Autor: batavia
... wiedział, że ci nie wierzę. Figli żadnych nie będzie. A jutro pojedziemy do tej twojej miłości. Ja chcę w końcu wiedzieć, co znaczę dla ciebie. Próbował się do niej przytulić – o nie zdrajco kładź się, a ja położę się za tobą. Leżał i rozmyślał zdenerwowany, próbował coś jeszcze mówić, tłumaczyć, ale mu nie pozwoliła. Przytuliła się do niego i zadowolona obejmując go, zasnęła. Gdyby chociaż przez moment mógł zobaczyć jej twarz, zdałby sobie sprawę, że jest w tym zarzucie coś dziwnego, niepasującego do całego przebiegu dnia. Rozmyślał, kto mógłby coś takiego, jej powiedzieć – Dominika myśl pojawiła się niespodziewanie. Tak ona byłaby do tego zdolna. Mogła przecież naopowiadać, że ich coś łączy. Myśl co jej zrobi, jak ją spotka, rosła w jego wyobraźni do granic horroru. Sam nie wiedział, kiedy zmęczony rozmyślaniami nad zemstą zasnął. Gdy obudził się rano, jej już w łóżku nie było. Przeszedł do kuchni, gdzie zastał Basie siedzącą nad filiżanką kawy. - Dzień dobry skarbie – spojrzał na jej minę i mimo woli wrócił do wczorajszej rozmowy – naprawdę myślisz, że mógłbym z ciebie zrezygnować dla innej? - Idź się, wykap i ubierz, nie chce z tobą rozmawiać. Za godzinę pojedziemy się spotkać z tą twoją miłością. Ciekawe co wtedy powiesz? - Ty naprawdę mówisz poważnie – jeżeli do tej pory miał jakieś wątpliwości to teraz zdał sobie w pełni sprawę, że ona nie żartuje. Zdenerwowanie, wręcz jakaś wściekłość na nieznanego sprawcę kłamstwa wróciła w ...
... dwójnasób. - Zatłukę – wydusił przez zaciśnięte usta. Dostrzegł jeszcze ironiczny uśmiech Basi i poszedł do łazienki. Dopiero teraz zasłaniając usta, dusiła się ze śmiechu. Jego zdenerwowanie złość na sprawcę pomówienia cieszyły ją jak małe dziecko. Z trudem hamowała rozbawienie. W końcu wycierając łzy, opanowała się i wróciła do roli zdradzonej dziewczyny. Przyszedł ubrany i widać było, że jest podenerwowany. Najpierw chodził po kuchni, by w końcu zrobić sobie kawę. Usiadł naprzeciwko Basi, już chciał zacząć rozmowę, gdy ona ostentacyjnie wstała od stołu. Nerwowo spoglądał na zegarek. Dochodziła jedenasta. - Jedziemy czas to wszystko wyjaśnić. Chce, żebyś wiedział — poprosiłam Krzysztofa, żeby przyjechał z Ewą. - Basiu… - Mówiłam ci, nie odzywaj się do mnie. Idź już do samochodu, ja zaraz przyjdę. Poszedł do samochodu jak zbity pies. Wiedział, że jest to nie prawda, ale gdzieś w głębi bał się, jaką ktoś uknuł intrygę, by ich rozdzielić. Czy będzie w stanie udowodnić, że to nieprawda? Przecież liczy się tylko Basia. Po dłuższej chwili ujrzał Basie wychodzącą z domu z dwoma torbami podróżnymi. Wrzuciła je do bagażnika i usiadła za kierownicą. - Co jest w tych torbach? - Twoje rzeczy. Nie będziesz mieszkał więcej ze mną. Dosyć tych kłamstw, a ja ci wierzyłam. Byłam głupia. Jeżeli do tej pory tliła się w nim jeszcze jakąś nadzieją, że to wszystko to żart to teraz pękła jak mydlana bańka. Złapał za kierownice – Basiu jak mam ci udowodnić, że to ...