Miłość to tylko obietnica (I)
Data: 19.05.2020,
Kategorie:
żona,
sen,
samochód,
smutek,
pożądanie,
Autor: valkan
- A najbardziej w życiu to nie cierpię swojej teściowej – powiedziała Karolina, a ryk wydobywający się z gardeł kobiet siedzących przy tym samy stoliku co ona, potwierdzał jej wypowiedź.
- Normalnie wpierdala się w całe nasze życie – kontynuowała Karolina – a ten mój cały mąż zawsze chce iść za swoją mamusią.
- No to musisz go w porę hamować – powiedziała kobieta siedząca po mojej prawej stronie – musi wiedzieć, że po ślubie jego mamusia zeszła na drugi plan.
- No, albo nawet na trzeci – dodała dziewczyna siedząca po lewej stronie.
Teraz cała nasza piątka roześmiała się głośno.
Jak co dwa tygodnie siedziałyśmy w knajpie, w samym centrum miasta. Znałyśmy się już w liceum i od tamtych czasów wszystkie utrzymywałyśmy ze sobą kontakt. Teraz każda z nas była już po trzydziestce i miała w miarę uporządkowane życie. W dni powszednie praca zawodowa pochłaniała nas bez reszty, ale w weekendy często udawało się organizować spotkania, których głównymi tematami były nasze teściowe i seks.
- Olga, a twoja teściowa bardzo się wpierdala w wasze życie? – spytała mnie Karolina.
Podniosłam na nią wzrok i przeczesałam dłonią swoje długie kruczoczarne włosy.
- No wiesz – zaczęłam – normalnie, wszędzie jej pełno. Jakby mogła, to siedziała by w naszej sypialni i patrzała jak się bzykamy.
Moja odpowiedź znów przyczyniła się do zwiększenia natężenia dźwięku w pomieszczeniu, w którym siedziałyśmy.
- Nie no, żartuję – powiedziałam jeszcze chichocząc – Danka nie jest ...
... zła. Może dlatego, że widzę ją raz na pół roku.
Śmiech znów wypełnił bębenki naszych uszu.
Głównie to właśnie tak wyglądały nasze spotkania. Z boku, szczególnie w oczach facetów mogło to wyglądać głupio i dziwnie. Pięć dorosłych kobiet śmiejących się po każdym wypowiedzianym zdaniu – dla niektórych żenada, ale to był nasz sposób odpoczynku. Jak już mówiłam, wszystkie byłyśmy po trzydziestce, ale w różnym wieku. Jednak żadna z nas nie miała mniej niż trzydzieści dwa lata. Ja liczyłam już sobie trzydzieści cztery i od zawsze byłam tą starszą, jakby te dwa lata robiły jakąś różnicę. W oczach nastolatek pewnie byłyśmy już starymi babami, ale nas to zupełnie nie obchodziło, a mnie w szczególności.
Nie chcę się chwalić, ale mam idealną figurę i jestem ładna. Przynajmniej tak mówi, a raczej mówił mój mąż. Jak na kobietę to jestem dość wysoka, 175 centymetrów wzrostu, lśniące czarne włosy i wyrzeźbiony tyłeczek. To ostatnie to efekt ciągłych ćwiczeń i biegania. Lubię o siebie dbać. Jestem w dobrej sytuacji, bo mam na to wszystko czas. Gdybym pracowała w jakiejś idiotycznej fabryce, w systemie trzyzmianowym, to po ośmiu godzinach fizycznej harówki jedyne czego bym pragnęła to położyć się spać i nie myśleć o niczym.
Można powiedzieć, że jestem zdolna i inteligentna. Szkołę średnią i studia skończyłam ze świetnymi ocenami. Wszyscy mówią, że w dzisiejszych czasach by dostać dobrą pracę, trzeba mieć plecy i znajomości. Nie jest to do końca prawda. Ja jestem przykładem tego, że ...