Ala, cz. 2.
Data: 22.05.2020,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Tomnick
... odebrałam.
– Jeszcze raz Daniel. Przepraszam, ale mam nietypową prośbę. Czy moglibyśmy najpierw spotkać się u nas, a potem pójść do kawiarni?
– Nie.
– Ale dlaczego?
– Nie chcę, żeby ktoś ze znajomych widział mnie w towarzystwie chłopaka. I nie znamy się zbyt dobrze.
– To podam pani adres i sama pani wejdzie.
– A skąd nagle taki pomysł? – zaczęłam podejrzewać jakiś podstęp.
– To nie nagle. Zaskoczyła mnie pani telefonem, a ja zapomniałem powiedzieć, że czekam na kuriera. No, nie mogę wyjść. Andrzeja nie ma, więc nikt mnie nie zastąpi. Potem możemy wyjść oddzielnie i pojechać autobusem do centrum albo taksówką.
Fakt, zadzwoniłam i zaproponowałam spotkanie tego samego dnia. Mogłam go zaskoczyć:
– Dobrze, podaj adres – westchnęłam do słuchawki. W pamięci zanotowałam informację. Nie mieszkali daleko.
Zjadłam coś na ciepło, pozmywałam i odpoczywałam przy czasopismach. Potem wzięłam prysznic, ubrałam świeże ciuchy, poprawiłam makijaż. Obejrzałam się w lustrze. Byłam gotowa na niezobowiązującą randkę.
*
– Witam i zapraszam w nasze skromne progi – blondynek przywitał mnie uśmiechem i zamaszystym gestem wskazał wnętrze mieszkania. Cofnął się, przepuszczając mnie.
– Dobry znak, nie rzuca się na mnie. Zresztą, fajne z niego ciacho – pomyślałam po ponownej, szybkiej lustracji. Zanim weszłam do pokoju, otworzyłam drzwi do łazienki. Była pusta. – Chętnie umyję ręce.
– Proszę, biały ręcznik jest dla gości.
– A te dwa pokoje? – zapytałam, ...
... kiedy wyszłam z łazienki.
– Nie ufa mi pani? Proszę zajrzeć – uśmiechnął się i poszedł za mną.
Otworzył drzwi. Drugi pokój był równie nijaki jak pokój Daniela: tapczan, stolik, dwa krzesła, szafy, laptop na stoliku, trochę rozrzuconych ciuchów. Raczej przygnębiający widok, ale oni pewnie cieszyli się, że zdołali wynająć jakieś mieszkanie we troje.
– To pokój Andrzeja. A ten trzeci naszej współlokatorki, ale jej nie ma w tym tygodniu.
Nie sprawdzałam, uwierzyłam na słowo.
– To co zrobimy z tak pięknie rozpoczętym popołudniem? – spytałam i odniosłam wrażenie, że zabrzmiałam zbyt zalotnie. Nie chciałam robić mu jakichś złudzeń.
– Zapraszam na drinka – wskazał swój pokój.
Usiadłam na krześle w jego pokoju. Pasek torebki przewiesiłam przez oparcie. Patrzyłam jak Daniel wyjmuje z szafy butelki z alkoholem, kieliszki, wysokie szklanki.
– No, zaopatrzenie funkcjonuje – stwierdziłam z uznaniem. Przyjrzałam się butelkom i złożyłam zamówienie.
– Alkohol zawsze mamy pod ręką. Często poprawia humor, a znacznie rzadziej pomaga świętować – uśmiechnął się i wyszedł po lód do kuchni.
Rozmawialiśmy o wszystkim. Rozmowa szła nam dość opornie. Włączył laptop i puścił ‘swoją’ muzykę z jakiegoś filmu. Nie pamiętam tytułu. Cały czas było otwarte okno, mocno świeciło słońce, ale w pokoju nadal było chłodno. Daniel włączył wiatraczek i skierował w moim kierunku. Było jeszcze przyjemniej. Nie miałam ochoty na wyjazd do centrum.
– Mogę? – zapytałam, zdejmując klapki na ...