Aleksandra
Data: 14.06.2019,
Autor: AleidaMarch
... dobre zaczęłam poddawać ją moim torturom. Musiała spotkać ją kara, a może i nagroda? Wyciągnęłam ze spodni pasek mocny, skórzany. Kolorowe kamerki aż prosiły się, żeby je strącić. Ale nie tak od razu.
- Licz uderzenia, bo w innym wypadku mogę się pomylić i dać Ci ich dwa razy więcej. Tego chyba nie chcemy, prawda? - stwierdziłam monotonnym tonem, zwijając pasek.
- Ile ich będzie? - spytała próbując opanować przerażenie.
- Zobaczymy.
1, 2, 4, 8, 15, 27
Po trzydziestce zaschło jej w gardle, nie rozumiem, po co krzyczała. Jakby myślała, że po cichu nie usłyszę... Kamerki runęły kolejno na podłogę. Już wkrótce znalazłam się bliżej, rozsunęłam jej uda.
- Nadal masz tam mokro?
- Tak - wychrypiała, patrząc w dół.
- I czego oczekujesz ode mnie, mała szmato? Czy Ty w ogóle możesz czegoś oczekiwać?
- Nie mogę.
- Grzeczna dziewczynka - pogłaskałam ją po policzku. - Nareszcie. W nagrodę Cię zerżnę, ale nie dojdziesz.
Zrobiłam jej niespodziankę mając całą uprząż strapona w spodniach, wizyta w małym pokoju na coś się przydała. Czułam się jak facet spuszczając spodnie. Było to nawet odkrywcze uczucie. Biorąc silikonowego penisa w dłoń i naprowadzając go na jej dziewiczą pizdę, moja druga ręka spoczęła na gardle mojej ofiary. Nie przycisnęłam go jednak.
- Powiedz, co chcesz żebym zrobiła - zażądałam, wreszcie łapiąc z nią kontakt wzrokowy.
- Włóż mi go, pani - jej nieśmiałość wyparowała, chyba pod wpływem napalenia. I dobrze.
Znalazł się w niej. ...
... Dłoń na gardle zacisnęła się. Krótka seria mocnych i agresywnych posunięć. Zagryzła zęby zamiast drzeć tę dziewiczą japę. Nie tak miało być.
- Masz wyć następnym razem, zrozumiano? - warknęłam.
Druga seria. Trochę dłuższa, trochę mocniejsza. Ładnie piszczała patrząc mi w oczy. Teraz lepiej.
***
Aleksandra leży wypięta na łóżku, łeb wykręcony w stronę białej ściany. Nad nią Marta, paskiem okładająca jej pośladki. Kończy, kiedy stają się do granic czerwone i pieką niemiłosiernie. Wtedy kuca za Aleksandrą, na silikonowego drąga wylewa lubrykant. Rozprowadza go dokładnie, pozostałości z ręki wsmarowuje w piekący pośladek ofiary, po czym jeszcze wymierza w niego siarczystego klapsa. Napiera na drugą dziurę, powoli. Kiedy już jest w środku, w dłoni ponownie odnajduje się pasek. Pasek jakby wracający do swojego naturalnego środowiska. Dogłębnie penetruje, okładając plecy mocnymi uderzeniami. Kiedy satysfakcjonuje się ilością śladów od pasa, rzuca go w kąt i chwyta za włosy swojej małej, lubieżnej kurewki, będącej teraz w siódmym niebie. Zagęszcza ruchy miednicą, nabijając na pal, niczym gwoździe nabijały na pal Pana Jezusa. Pozwala dojść chwilę potem.
Po wszystkim rozwiązuje Aleksandrę. Cała w śladach, z rozmazaną maskarą na twarzy. Włosy doszczętnie roztrzepane pozbawia gumki, niech sobie odpoczną. Po orgaźmie legła na materacu, nie przeszkadzając sobie nawet swoją nagością. Marta przykrywa ją kocem. Zabawki z dzisiaj, wszystkie ładnie skatalogowane, wróciły na swoje ...