My Heart Belongs to Daddy (II)
Data: 08.06.2020,
Kategorie:
Incest
ciąża,
Brutalny sex
Nastolatki
Autor: Caroline l'Fey
To były moje urodziny. Miał być tort, świeczki i prezenty... Ale i tak najważniejszy był mój Jedyny. Dzień był śliczny, a ja byłam najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Kupiliśmy nawet butelkę szampana. Prawdziwego, a nie szampanopodobnej oranżady!
- Kochanie, mam nadzieję, że nie uderzy ci do głowy - przykazał kiwając żartobliwie palcem
- A jeśli uderzy? - zrobiłam stropioną minkę
Przyciągnął mnie do siebie, mocno, tak jak lubiłam. Byłam taka malutka w jego silnych ramionach...
- Jeśli uderzy, to możesz mieć chęć zrobić się bardzo niegrzeczna - zamruczał mi do ucha
Ten dreszcz... Sięgnęłam do jego spodni, bezczelnym ruchem kładąc rękę wprost na jego członku.
- Chcę być niegrzeczna...
Cofnął się, jak oparzony. Ktoś mógł nas zobaczyć. Na szczęście ekspedientka obsługiwała właśnie jakiegoś klienta.
- Córuś... przecież jesteśmy poza domem - syknął
- Wiem, przepraszam - spuściłam oczy
- Poczekajmy trochę...
- Nie bardzo. Dziś raczej nie powinniśmy - westchnęłam - W każdym razie nie do końca...
Westchnął.
- Powinienem wysłać cię do lekarza. W mieście na pewno jest jakiś dobry ginekolog. Powinnaś zacząć brać tabletki...
Wzruszyłam ramionami. Do miasta jest z naszej wsi spory kawałek. Zawsze odkładaliśmy to na następny miesiąc...
Wróciliśmy do domu, objuczeni zapasami na cały tydzień. Na szczęście nie było za późno, aby poświętować. To były najcudowniejsze urodziny ze wszystkich. Wreszcie zmęczeni i utrudzeni całym dniem, poszliśmy spać. ...
... Nie mieliśmy sił na nic innego. Obróciłam się plecami, pozwalając by przyciągnął mnie do siebie. Uwielbiałam tę pozycję. Przez kilka chwil leżeliśmy spokojnie, ciesząc się swoją bliskością.
- Tato...? - spytałam cicho - Śpisz?
- Nie, malutka. Nie śpię...- usłyszałam.
Obróciłam się do niego. Leżał na wznak. Położyłam rękę na jego piersi, bawiąc się jego sutkiem.
- Dziękuję, za wszystko... za urodziny i w ogóle. Za to, że jesteś. Za to, że mnie chcesz... Na przekór wszystkiemu. Na przekór ludziom...
Uśmiechnął się do mnie i pogładził po włosach.
- To ty mnie chcesz... To ty do mnie przyszłaś... Wciąż to pamiętam...
To było jak sen. Jak najpiękniejszy sen.
- Tato, kocham cię - powiedziałam po prostu. Lubiłam do niego tak mówić. Kiedyś nawet zastanawialiśmy się, czy przynajmniej w domu, przynajmniej kochając się nie powinnam mu mówić po imieniu. Nie chciałam. Smakowałam słowo "tata" delektując się jego perwersyjnością. Podobało mi się to. Uwielbiałam mówić tak do niego, w chwilach największego podniecenia. I on to lubił. A skoro tak, to czyniliśmy tak zawsze. To było nasze. Nasze własne - i nikomu nic do tego.
Pogładził mnie po włosach. Chwilę milczeliśmy. Światło księżyca rzucało srebrny blask na jego twarz.
- Tato... - szepnęłam - Pamiętasz, jak mi coś obiecałeś?
Milczał.
- Obiecałeś mi, że powiesz mi jak mnie zrobiłeś. Mówiłeś, że pamiętasz...
Poczułam, jak jego ciało tężeje. Matka prawie nigdy nie była tematem naszych rozmów. Dla niego był ...