SWING GIRL EVOLUTION
Data: 10.06.2020,
Autor: Franklinka
Podniosłam głowę, spojrzeniem uchwyciłam różowo-czerwony sufit, tak nadal byłam w miejscu gdzie wczorajszego dnia zabrał mnie nowo poznany kierownik. Cały czas byłam naga, i samotna, kompletnie odosobniona w miejscu które wczoraj tętniło seksem i życiem. Moim jedynym towarzyszem był dość przystojny latynoski barman, który cały czas stał za ladą. W jego spojrzeniu było coś niesamowitego, coś czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Cóż, prawdopodobnie nie przywykłam po prostu do tego, że można patrzyć na nagą kobietę jak na przedmiot. Kompletne zero emocji, kompletne odosobnienie, wydawało się, że patrzy na mnie z innego wszechświata, gdzieś spoza połączeń kwantowych świata równoległego. Cóż wiele mamy wszechświatów, nie jestem w stanie wyobrazić sobie racjonalniej doświadczenia Young’a. Elektrony rozchodzące się zgodnie z teorią prawdopodobieństwa, dowodzą według mnie słuszności stwierdzenia, że wszystko to co mogło się wydarzyć gdzieś się wydarzyło, fascynujący świat zdarzeń kwantowych i niewyjaśniona zagadka fizyki kwantowej musi zostać rozjaśniona, jeżeli mamy ruszyć krok dalej w naszej ludzkiej egzystencji.
-Już jest zamknięte, prosiłbym o jak najszybsze opuszczenie lokalu – powiedział czarnowłosy mężczyzna.
-Dobrze już się zbieram – odpowiedziałam i podniosłam z ziemi rzucone tam wczoraj ubrania.
Następnie wstałam, naciągnęłam poprzez moje idealnego kształtu uda czarne koronkowe majteczki, popatrzyłam na kilka czarnych strzępów tego, co wczoraj było bardzo ...
... drogim biustonoszem. Przypomniało mi się jak mój kierownik dobierał się do moich wydatnych i kształtnych piersi, jak nieporadnie przez chwilę próbował rozpiąć mi stanik, po czym po prostu go rozerwał. Wzruszyłam ramionami i chcąc nie chcąc ubrałam moją zwiewną fioletową sukienkę, byłam obolała po wczorajszej nocy i nie myślałam o niczym innym niż o jak najszybszym dotarciu do domu. Czułam się brudna, chciałam z siebie zmyć wczorajsze wspomnienia.
Naciągnęłam do końca sukienkę i ruszyłam w kierunku wyjścia, otworzyłam ciężki drewniane drzwi i żegnana obojętnym spojrzeniem barmana zaczęłam schodzić po schodach. Gdy dotarłam na dół i moim oczom ukazał się piękny sobotni poranek, oczywiście pełno samochodów, każdy z nich jechał w sobie tylko znanym kierunku. Odetchnęłam świeżym powietrzem i ruszyłam przed siebie w kierunku przystanku autobusowego. Po zrobieniu kilku kroków, dostrzegłam czarny, dziwnie znajomy samochód, który poruszał się z prędkością odpowiadającą mojemu spacerowi.
W momencie, w którym zdałam sobie sprawę do kogo ten pojazd należy, od strony pasażera, sterowane automatycznym podnośnikiem okno zostało otwarte. Z drugiej strony samochodu siedział Robert i przyjaźnie się do mnie uśmiechał.
-Podwieźć Cię maleńka? – zaproponował
W jednej chwili wróciły do mnie wspomnienia wczorajszej nocy, czując okropny wstyd i strach, zaczęłam biec przed siebie ile sił w nogach. Jednakże mój wczorajszy koszmar wybiegł w tym momencie z samochodu, dogonił mnie w kilka sekund, ...