Cicha księgowa
Data: 29.06.2020,
Kategorie:
BDSM
małżeństwo,
delikatnie,
Oral
Autor: VincentL
... dodatkowo podkreślał jej nagość. Nie umiał się napatrzeć na jej idealne, średniego rozmiaru piersi, ze sztywnymi - raczej z podniecenia niż z chłodu - sutkami, ani na jak zawsze zadbane łono, z jedynie cienkim paskiem ciemnych włosków. Uwielbiał także jej szczupłą, lecz niepozbawioną krągłości figurę, i nie mniejszą przyjemność niż z podziwiania jej kobiecych atrybutów czerpał z oglądania jej zgrabnego brzuszka i nóg.
- Chodź tu, kochana – powiedział jednocześnie stanowczym, ale i łagodnym, pełnym zachwytu głosem.
Naga Joanna podeszła do niego spokojnym, pewnym siebie krokiem, jednak w postawie delikatnej uległości, z nieco opuszczoną głową, lekko uśmiechniętym, lecz pokornym wyrazem twarzy, i z rękami założonymi za plecami, aby odpowiednio wyeksponować swoje walory przed oczami męża.
Zasugerował łagodnie, aby usiadła na jego kolanach. Joanna posłusznie wykonała polecenie, po czym stanowczo złapał ją za pierś i pocałował znacznie namiętniej niż na powitanie; ten dziki, dominujący pocałunek, któremu chętnie ulegała, zawsze rozpalał ją do czerwoności. Oboje także czerpali dużą przyjemność z samego kontrastu, jaki stanowiło całkowicie nagie kobiece ciało przy w pełni ubranym mężczyźnie – czuła się wtedy najbardziej uległa, lecz też bardzo pożądana i piękna.
- Grzeczna dziewczynka – powiedział z opanowaniem i uśmiechem, jednak z wyraźnym podnieceniem w głosie, patrząc jej w oczy po długim pocałunku.
- Dla ciebie chcę być zawsze grzeczna... - odpowiedziała, po ...
... raz pierwszy dziś lekko zawstydzona.
- Cieszę się, kochanie. – uśmiechnął się szerzej.
Po chwili jego prawa ręka zaczęła powoli schodzić w dół jej brzucha; w końcu sięgnął między jej uda i zaczął delikatnie pieścić jej kobiecość.
Zareagowała cichym westchnieniem, aż lekko wywracając oczami. Oczywiste było, że choćby próbowała, nie była w stanie ukryć odczuwanej rozkoszy.
- Czyżby twoja kicia była spragniona, kochanie?... – zapytał z niezmiennie szerokim uśmiechem.
- Tak... - jęknęła, wzdychając z przyjemności.
Po chwili jednak przerwał i położył rękę na jej biodrze.
- Ale jeszcze nie teraz, malutka. - delikatnie pocałował ją. – Wiesz, o co przede wszystkim powinna zatroszczyć się grzeczna żona? – powiedział, nadal się uśmiechając.
- Tak, kochanie... - odpowiedziała pokornie, nadal jeszcze głęboko oddychając.
- Więc na kolanka, kotku.
Posłusznie zeszła z jego kolan, a następnie uklęknęła przed fotelem; miękki, gładki dywan nie znajdował się tam przypadkiem. Podniecona kobieta szybko zaczęła zajmować się rozporkiem, pragnąc ujrzeć to, na co czekała cały dzień.
- Nie, nie, nie, malutka... Powoli. – delikatnie odsunął jej dłoń od zamka, a następnie przysunął palec wskazujący do jej ust; zrozumiała sugestię i zaczęła go powoli ssać, patrząc mu w oczy i nie przestając przez dobre kilkanaście sekund.
- Jaka grzeczna. – wysunął palec z jej ust z uśmiechem. – Więc do czego się tak chcesz dobrać za tym rozporkiem, kochanie?...
- Do... twojego ...