Namiętny tydzień
Data: 16.06.2019,
Kategorie:
Lesbijki
wieś,
Autor: paty_128
... Teraz ja dominowałam.
Zrzuciłam z niej kołdrę i pocałowałam ją namiętnie. Zjechałam ustami do szyi, później niżej do klatki piersiowej, rękami pieściłam ją wszędzie. Wzięłam do ust sutka, jęknęła cicho. Po chwili drugiego, rękę przesunęłam niżej i dotknęłam jej krocza.
Rozchyliłam jej wargi i przejechałam między nimi językiem zbierając nektar. Jęknęła wyginając się w łuk i chyba przeklęła. Ustami objęłam łechtaczkę, położyła dłoń na mojej głowie. Ssałam i lizałam ją delikatnie, wsunęłam palec w pochwę. Po chwili palec zastąpiłam językiem. Syknęła, dobry znak. Ruszałam językiem w gorącym wnętrzu, jednak po chwili powróciłam do poprzedniego układu z powrotem wsuwając palec. Potem drugi. Kręciłam nimi i ssałam najczulszy punkcik, a ona wierciła się i jęczała.
Masowałam punkt G aż wypowiedziała te piękne słowo.
- Dochodzę...
Poczułam na palcach nierówne ściski pochwy, jednak nie przerwałam pracy palcami i ustami. Po tej upragnionej chwili oddychała już spokojniej głaszcząc mnie po głowie. Położyłam się na chwilę przy niej.
- Musisz częściej dominować - szepnęła.
- Nie jestem takim mistrzem jak ty.
- Było fantastycznie, kochanie.
- Starałam się...
- Wiem i dziękuję - pocałowała mnie krótko, - tobą zajmę się później.
- Później?
- Zaufaj mi. - Spojrzałam na zegarek, który bezlitośnie wskazywał kilka minut po dziewiątej. - Wstajemy?
- Nie mamy innego wyjścia, kocie.
Wstałyśmy, ubrałyśmy się szybko, poszłam do kuchni zrobić coś nam na ...
... śniadanie. Kate w tym czasie spakowała jeszcze kilka rzeczy do torby.
- Kociaku, na śniadanie sałata i ser żółty, może być? – krzyknęłam.
- Tak! – odkrzyknęła.
Siadając przy stole z gotowymi już kanapkami, jak to wszystko będzie wyglądać. Przed wyjazdem wpakowała do bagażnika jeszcze koc. Po co jej koc?
Po dziesiątej wyjechałyśmy jej czarnym, terenowym Jeepem. Ona prowadziła, ja usiadłam obok niej. W mieście jeszcze zatankowała. Na wylocie z miasta była łapanka, ale miałam do Kate zaufanie w kwestii alkoholu. Podobnie jak ja – nie znosiła czystego alkoholu. Piwo, szampan owszem, ale nie sama wódka. Szanowałam ją za to.
Siedząc tak i myśląc, dotarł do mnie pewien martwiący fakt. Mianowicie tam, we wsi, za kilka dni miało się odbyć miejscowe święto i my na pewno będziemy w nim uczestniczyć. Pamiętam, jak rodzice prawie na siłę wkładali na mnie sukienkę. A ciotka dodatkowo próbowała mi wytłumaczyć i zachęcić, że „jak będę ładnie wyglądać, to na pewno poznam jakiegoś fajnego chłopaka”. To było, kiedy miałam trzynaście lat. Nie rozumiałam jeszcze wtedy kim jestem, ale za cholerę nie ciągnęło mnie do chłopaków. To był koszmar. W głębi ducha modliłam się o to, by coś się zmieniło u cioci w tej kwestii. Zrobiłabym wszystko, żeby tylko nie musieć zakładać sukienki. Mimo to, gdy w pewnym momencie oczyma wyobraźni zobaczyłam ukochaną w sukience, uśmiechnęłam się lekko. To dopiero byłoby święto, moja dominująca, męska Kate w sukience.
Jechałyśmy drogą szybkiego ruchu przez las, ...