Będzie dobrze, prawda?
Data: 02.07.2020,
Autor: NiktIstotny
... zbudowanego chłopaka o przeciętnym wyglądzie, został wychudzony wrak człowiek. Wcale mu to nie przeszkadzało. Pozostawało jedynie czekać aż przyjdzie. Usłyszał głośne pukanie. No przecież, mieszkała tuż obok niego. Za każdym razem zapominał. Powoli schodząc po schodach, upewnił się że trzyma jakiekolwiek granice przyzwoitości. Spojrzawszy na brudne i potargane jeansy stwierdził że nie ma się co oszukiwać. Lepiej nie będzie. Z trudnością przekręcił zamek. Otworzyła mu uśmiechnięta szatynka. Wyższa od niego, z radością w oczach i zadbanym ciałem. Kiedy go obejmowała, usłyszał szelest reklamówki. Nie odwzajemnił uścisku, jej objęcia zdawały się dla niego tak mocne… Skąd ona miała tyle siły? Odstąpiwszy od niego o krok, podniosła jednorazówkę na wysokość jego wzroku. Mimo, że światło odbijane przez księżyc mocno go oślepiało. Widział niewyraźną zawartość reklamówki. Czyli przyniosła mu obiecane jedzenie. Wyciągnął w rękę w jej stronę. Ona jednak, szybko zabrała jednorazówkę chowając ją za plecy.
-Najpierw prezent dla mnie.- powiedziała jak gdyby miała coś w ustach…
Nie rozumiał o czym mówi, nie pamiętał. Nie musiał jednak. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, pocałowała go głęboko. Poczuł jak językiem wpycha mu do ust coś kształtem przypominające tabletkę. Było lekko rozpuszczone, o gorzkim smaku. Odruch kazał mu to wypluć. Ona jednak, badając językiem jego usta pilnowała by tego nie zrobił. Przestała dopiero wtedy gdy gorzki smak wypełnił w całości jego usta i gardło. ...
... Odsunąwszy się z niewinnym uśmieszkiem zamknęła drzwi wyjściowe….
Kiedy ciągnęła go na górę, starał się skupić i coś powiedzieć. Było to o wiele trudniejsze niż pamiętał że powinno. Świat zdawał się nieco rozpływać, szara rzeczywistość wypełniać ogromem barw. Mocne, wszechobecne, natarczywe, wciąż jednak… przyjemne. Czując jak jego wargi wykrzywiają się w uśmiechu, myślenie przestało wydawać mu się tak ważne. Odpuścił, odpływając w otaczających go doznaniach. Do wzroku chwilę później dołączył dotyk. Szorstki kontrast między zimną skórą kanapy, a ciepłym i delikatnym dotykiem dziewczyny. Wszystko choć zdawało się być jak gdyby za mgłą, dawało się wyczuć o wiele mocniej. Nie wiedział czy to co określił kanapą, nie było przypadkiem podłogą czy chociażby dywanem. Ciepło dziewczyny natomiast, mogło być choćby jego własnym które właśnie zdawało się wzrastać. Jednak to, że była to dziewczyna szybko uświadomił mu głos…
-Nie bój się. – brzmiał tak ciepło i przymilnie… - zajmę się tobą.
Chwilę później jego utracenie świadomości sięgnęło zupełnie innego poziomu. Przestał odróżniać to co czuł, nie wiedział i nie zastanawiał się jak oraz dlaczego. Po prostu czuł. Ciepło, dotyk, pot, tarcie, zgrane ruchy dwóch ciał, wspólne bicie serc, smak oraz zapach kobiety. Niedługo później wszystko skumulowało się w jednym silnym doznaniu. Czuł się spełniony, usatysfakcjonowany, szczęśliwy…
Chciał by trwało to wiecznie….
Zaraz jednak otworzył oczy. Znajdował się tak dobrze znanym mu szarym ...