SESJE Z PANIĄ MARTĄ
Data: 14.07.2020,
Kategorie:
Anal
BDSM
Hardcore,
Autor: transmasomax
... Postawiłam radio na stoliku i podeszłam powoli drżąca do barierki. Uniosłam ramiona w gorę splatając dłonie za głową. Zaczęłam biodrami uderzać barierkę, mocno. Cewnik i kutas podskakiwał. Dodam, że Pani kategorycznie nakazała, abym napletek miała obciągnięty dobrze. Co chwila sięgałam do kutasa za barierkę i ściągałam napletek! Strach, wstyd, poczucie poniżenia paraliżowało mnie. Znowu spacer wzdłuż balkonu. Następnie wypinanie dupy z kutasem. Teraz byłam ostrożna. W porę reagowałam wsadzając kutasa głębiej. Teraz wsadzam go na sucho, to tak nie wyskakuje. W każdym wyjściu musiałam raz wejść wysoko na krzesło, unieść ramiona w górę splatając dłonie na karku, abym cała była widoczna dobrze. Pani kazała stać tak po trzy minuty bokami, przodem i tyłem. Nic, absolutnie nic mnie wtedy nie zasłania! Mam w domu, w łazience kilka wielkich zestawów do lewatyw. Jeden, czarny wlewnik zawiesiłam pośrodku balkonu, wysoko nad barierką , w miejsce kwiatu. Mogę go podnosić i opuszczać leżąc na dole. W czasie każdego pokazu muszę stanąć wysoko na krześle i zdjąć przyrząd i wymyć go. Potem znowu stać na widoku, zawieszając go i wycierając do sucha. To ściąga bardzo gapiów. Do wieczornej lewatywy wychodziłam wiele razy. Te wyjścia i pokazy określane są w seksie „wystawkami”. Do dziś robię te wystawki. Być może ktoś z czytających widział. Z biegiem czasu Pani urozmaiciła „wystawki” dodając to i owo. Mimo, że minął już jakiś czas nadal boje się okropnie i czuję poniżenie. Po każdym powrocie do ...
... domu padam na podłogę i płaczę. Nienawidzę zegara! Moje myśli są opanowane całkowicie przez seks i te wyjścia. Gdy wracam do domu to patrzę na pusty balkon, którego wnętrze, absolutnie NIC NIE ZASŁANIA! I widzę już siebie tam! Od pewnego czasu sąsiadka obok uśmiecha się do mnie dziwnie a dwóch sąsiadów puszcza oko. Ale są i tacy co odwracają wzrok i mruczą na mój widok. Dobrze, że na klatce jest tylko dziesięć mieszkań.
4. CEWNIKI PANI MAGISTER I CHŁOPCY
Rano pojechałam pod wskazany adres. Trochę szukałam ale znalazłam. Wchodzi się po schodkach w dół do suteryny. Długie pomieszczenie zastawione gablotami i półkami ze sprzętem rutynowym i specjalistycznym. Uwagę moją przyciągnął kąt z sprzętem pseudomedycznym. Na ten widok zaczęłam lekko dygotać. Stałam i gapiłam się zesztywniała.
- Może w czymś pomóc? – Doleciał mnie niski głos z tyłu.
Powoli odwróciłam się. Zobaczyłam blondynę w średnim wieku. Silnie zbudowana jak na kobietę. Wielkie cycki rozpierały jej bluzkę. Obok stała mała czarnulka, ładna, zgrabna. Jakaś chyba zapłakana. Piszczała cicho. Poruszała się powoli i okrakiem wypinając pupę. Ciągle poprawiała piersi. Popatrzyłam na blondynę. Transka albo shemelka pomyślałam. Na pewno nie kobieta w 100%.
- Ja, ja, no tego. Ja od Pani Marty po cewniki Drathona. – Szepnęłam suchymi ustami.
- A tak, dzwoniła do mnie, że się zjawisz. Dobrze chodź ze mną, suko. – Uśmiechnęła się jakoś dziwnie.
- Dorotko, wywieś tabliczkę, „Przerwa do…”. Potem przyjdź. Będziesz ...