1. Dzień z życia korporacyjnego szczura


    Data: 18.06.2019, Autor: Sztywny

    ... gorszym, bo ci przynajmniej dostają pieniądze za seks, a w moim przypadku, usługi seksualne były nieformalnie wpisane w zakres obowiązków. Dlatego nachyliłem się i dusząc od smrodu spoconego ciała, przystąpiłem do dzieła.
    
    Zapewne zastawiacie się, dlaczego o tym piszę, skoro mnie samego chwyta obrzydzenie. Otóż, wbrew doświadczeniom życiowym, jestem wciąż optymistą i wierzę, że po każdej burzy wychodzi słońce. Właśnie wpadłem pod największą ulewę w moim życiu.
    
    Prawie mnie udusiła. Twarz tonęła w fałdach tłuszczu, który na szczęście zatkał nozdrza, więc przynajmniej sprawa zapachu została rozwiązana. Czułem gęstą, białą maź, pokrywającą twarz, ale nie ustępowałem i robiłem swoje, nawet kiedy za mocno mnie dociskała, odbierając mi dech. Jej orgazm przyjąłem z niewysłowioną ulgą, a kiedy krótkim rozdrażnionym zdaniem, kazała mi spieprzać, chciałem wycałować jej stopy z wdzięczności. Co prawda, viagra już działała, ale wolałem przez godzinę walić konia w kiblu, niż spędzić kolejną minutę z tą kobietą.
    
    Dwa dni później mój optymizm został wystawiony na poważną próbę. Ponownie zostałem wezwany do specjalnego pokoju, a kiedy zobaczyłem grubaskę, panicznie obmyślałem wymówkę, żeby uniknąć wszystkiego, nawet jeśli przez to mielibyśmy stracić klienta. Jednak kiedy zobaczyłem, że nie jest sama, powstrzymałem się. Tak jak wtedy, siedziała na obrotowym krześle, ale dzisiaj ubrała się dość lekko i na biało. Dziwnie się uśmiechała, ale bardziej skupiłem się na mężczyznach w ...
    ... garniturach, stojących za nią. Było ich trzech, jeden starszy od pozostałych, ale wszyscy mniej lub bardziej spaśli. Zauważyłem, że młodsi podobni są do matki. Starszy mężczyzna, nawet przystojny, stał tuż za kobietą i opierał dłoń na jej ramieniu. Szef? Mąż?
    
    Nie wiedziałem, co się święci i to wprawiało mnie w przerażenie. Pierwszy raz od lat poczułem się zagubiony, jak w początkach kariery. Nie wiedziałem, co powiedzieć, chciałem uciec, ale zamiast tego przebierałem nogami i próbowałem znaleźć miejsce dla rąk. Nawet nie przyszło mi przez głowę, by popatrzeć na kanapę. Dopiero ciche westchnienie, uświadomiło mi obecność jeszcze jednej osoby.
    
    Była nią niezwykła rudowłosa piękność, która wiła się pod kocem. Odsłoniła tylko ramiona, ale po prostu wiedziałem, że jest cała naga. Patrzyła na mnie z mieszanką strachu i ciekawości. Chociaż dzieliła nas pewna odległość, byłem pewien, że jest spokrewniona z pozostałymi. Wciąż nie wiedząc, czego się spodziewać, przerzucałem wzrok z dziewczyny na kobietę. Musiała wyczuć moje zdenerwowanie, bo długo milczała, zanim wreszcie przemówiła:
    
    - To jest moja córka Aleksis. Dzisiaj kończy osiemnaście lat.
    
    - Wszystkiego najlepsze…
    
    - Nie przerywaj mi, kmiotku! Nie wolno ci wypowiedzieć nawet jednego słowa. Masz wykonywać polecenia co do joty, albo twój szef dowie się o niesubordynacji. Rozumiemy się?
    
    Łapałem szybko, więc tylko kiwnąłem głową. Chyba jej zaimponowałem, gdyż lekko się uśmiechnęła i kontynuowała:
    
    - Twoim zadaniem jest ...
«1234...»