1. Magia miłości


    Data: 17.07.2020, Kategorie: zwierzęta, ciąża, Fantazja Autor: Kosynant

    ... wody i podałem klaczy. Wypiła łapczywie i spojrzała na mnie, jakby w niemej prośbie o więcej. Ośmielony, zaczerpnąłem ponownie,ale klacz niespecjalnie paliła się do korzystania z moich dłoni jako z naczynia. Popchnęła mnie lekko i sama przysunęła się do źródła. Nachyliła łeb i zanurzyła w chłodnej toni. Piła łapczywie, aż zląkłem się o jej zdrowie.
    
    - No, już, już... dość na razie – powiedziałem
    
    Odsunąłem Felicity i zanurzyłem usta w chłodnej toni. Błogosławiona woda dotknęła moich warg. Jaka ulga! Piłem łapczywie, pozwalając by zimny płyn schłodził moje rozpalone ciało. Nic nie jest w stanie dorównać smakowi wody w wysuszonych ustach. W końcu podniosłem głowę.
    
    - Tego mi było trzeba - powiedziałem, a raczej chciałem powiedzieć do Felicity...
    
    Gdy tylko spojrzałem na moją wierną klacz, nasze spojrzenia skrzyżowały się, a magia zadziałała. To było jak uderzenie tarana prosto w pierś. Zalała mnie wszechogarniająca, niepohamowana żądza. W jednej chwili uświadomiłem sobie, czym był tajemniczy zdrój. To było ¬ródło Miłości, sprawiające, że każde dwie istoty, które z niego skorzystały, natychmiast zaczynały pałać do siebie niepowstrzymanym uczuciem. Nie była to tylko żądza, to była czysta esencja Miłości. Miłości zniewalającej, miłości nieodpartej, miłości w każdym wymiarze.
    
    Tak, teraz zobaczyłem szlachetną linię kształtów Felicity. Tak, wzbudzała we mnie pożądanie. Żadna kobieta nie byłaby w stanie wzbudzić we mnie takiej chuci. I nagle zrozumiałem, że ona czuje to ...
    ... samo. Gdzieś w sobie poczułem jakby echo obecności obcych myśli... Właściwie nie tyle myśli, co emocji. Pojawiło się dojmujące uczucie tęsknoty... skierowane ku mnie.
    
    Podszedłem do niej. Położyła mi głowę na ramieniu. Czułem jej oddech na swojej skórze. Delikatny, pachnący sianem. Jej aksamitne chrapy rozdymały się w niemej prośbie. Zaproszeniu. Nasze serca, choć tak inne biły teraz w jednym rytmie. Złożyłem pocałunek na jej czole. Wiedziałem, że mnie rozumie. Jakaś magiczna więź, która między nami zaistniała sprawiała, że rozumieliśmy się bez słów. Nie, to nie było mówienie poprzez myśli, jakiego doświadczają czarnoksiężnicy. To była najczystsza empatia, porozumienie na poziomie uczuć i pragnień.
    
    Tak, pożądała mnie. Czułem, jak jej wnętrze płonie z oczekiwania. I nagle poczułem dziwny lęk. Czy ja będę w stanie stanąć na wysokości zadania? Zaspokoić ją? Byłem tylko człowiekiem... Czułem, jak ogarnia mnie paraliżujący, męski strach. I wtedy, jak powiew morskiej bryzy w upalny dzień, nadeszła na mnie uspokajająca myśl. Nie bój się. Kocham cię. Chcę ciebie. Pragnę cię. Zrozumiałem, że to jej emocje.
    
    Przesunąłem się wzdłuż jej wspaniałego ciała, znacząc drogę pocałunkami. Odebrałem dalekie echo jej doznań. Moje pieszczoty były dla niej... dziwne. Dziwne, ale przyjemne. Takiej delikatności nigdy nie przeżywała.
    
    W końcu dotarłem do jej mocnych, pięknie zarysowanych nóg. Cóż za potęga w nich drzemie... Gdyby w tej chwili zrezygnowała ze mnie, jeden celnie wymierzony kopniak ...