1. Magia miłości


    Data: 17.07.2020, Kategorie: zwierzęta, ciąża, Fantazja Autor: Kosynant

    ... zakończyłby mój żywot. Znowu jej myśli. Głuptas... Pragnę ciebie... Nie każ mi czekać...
    
    Jej ogon wzniósł się dumnie ku górze, odsłaniając najpiękniejszą, najbardziej podniecającą szparę, jaką widziałem. Ten gest, tak słodko zapraszający sprawił, że moje podniecenie sięgnęło zenitu. A ona, swoim - właściwym jej płci - instynktem będąc w pełni będąc tego świadoma, rozsunęła nogi, zapierając się mocno o ziemię. Jej intymność pulsowała nerwowo, na przemian zamykając się i otwierając, ukazując różową, fascynującą głębię, tak podniecająco kontrastującą z kasztanową barwą jej włosów.
    
    Wbiłem palce w jej wspaniały zad. Tuz za mną za mną leżał potężny głaz, jakby stworzony, aby pomóc na przełamać barierę wielkości. Cofnij się... cofnij się... błagałem w myślach. A ona to rozumiała! Postąpiła kilka kroków, ulegając moim ruchom. Była jak młoda dziewczyna, którą kochanek kładzie na ich pierwsze łoże.
    
    Wejdź we mnie... błagała... wejdź... Pragnę cię... Jej łono pulsowało, odsłaniając co chwilę gorące wnętrze. Nie, tu już nie było miejsca na gry wstępne, na słodkie pieszczoty i zachęty. Gorzał w nas płomień. Magia, miłość i pożądanie splotły się w nas w jedno, pierwotne jądro instynktu. Jednym ruchem wskoczyłem na kamień. Mój członek, wyprężony w miłosnym oczekiwaniu znalazł się w odpowiednim miejscu. Pchnąłem. Mocno. Zdecydowanie. Jej aksamitne, miękkie wnętrze przyjęło mnie z wilgotną radością. Czułem, jak dreszcz rozkoszy przechodzi przez jej ciało. Fala mojej własnej ekstazy i ...
    ... spełnienia zderzyła się z odbieraną w myślach szaloną namiętnością. Przepełniła mnie radość. Więc i jej jest dobrze? Chce mnie? Daję jej rozkosz? Objąłem rękami jej szeroki grzbiet. Tak... tak powinienem robić... wiedziałem to. Pchaj... pchaj mocniej... czułem jej nieme błaganie.
    
    Pracowałem mocno biodrami. Do tyłu... i naprzód.... i jeszcze raz... i jeszcze raz... O, nie, kochana, nie skończymy tak szybko.... Niech ten szał trwa jak najdłużej... Czułem, jak jej ciało spina się w oczekiwaniu. Jak omdlewa pod moimi ruchami. Jak odkrywa na czym polega odwlekanie ekstazy. Tak, kochana. Może nie jestem tak wielki, jak twoi pobratymcy, ale potrafię przedłużać uniesienie... Potrafię dać ci to, czego nigdy nie zaznałaś...
    
    *
    
    Mijał prawie rok od tego cudownego dnia. Moja Cudowna leżała na czystym, pachnącym posłaniu z trawy. Siedziałem przy niej, przejęty i pełen niepokoju. Przemawiałem do niej uspokajająco, gładziłem po aksamitnej skórze, mówiłem, że wszystko będzie dobrze. Wspierałem ją jak tylko potrafiłem, choć wiedziałem, że najlepiej odczuwa po prostu moje myśli. Zresztą to ona chyba lepiej znosiła. Poczułem uspokajający dotyk jej myśli. Była spokojna i nieco rozbawiona moim poruszeniem. Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Nagle szarpnęła się. Jej mięśnie spięły się. Kolejny skurcz... Ale ten był silniejszy. Zdecydowany. Zaczęło się. Nie mogłem usiedzieć ze zdenerwowania. Wstałem.
    
    Najpierw ukazały się kopytka. Dwa śliczne, ciemne kopytka. A potem wszystko potoczyło się ...