Spotkanie po kościele (Małgorzata)
Data: 20.07.2020,
Kategorie:
Fetysz
Tabu,
Sex grupowy
Autor: Brave290
Spotkanie po kościele (Małgosia)
Siedziałem w kościelnej ławce, jak na rozżarzonym węglu. Czekałem tutaj tylko na jedną osobę, ale na razie nie było jej widać. Ksiądz rozpoczął mszę i ludzie wstali z ławek. Obok mnie przeszła jakaś para z dzieckiem. Dopiero po chwili zauważyłem, że to była Małgosia! Od razu poczułem dreszcz podniecenia. Uff. Stanęła ze swoim mężem i córeczką przed wszystkimi ławkami, na samym przodzie. Małgosia była ubrana w czarny sweterek, który zwisał luźno za półdupki. Na nogach miała białe rajstopy, z dużymi oczkami i obcisłą spódniczkę, odsłaniającą jej piękne uda.. Krucze włosy opadały luźno na ramiona. Dosyć odważny strój, jak na wizytę w osiedlowym kościele. Gosia zawsze była osobą, raczej nie ubierającą się wyzywająco. Znałem ją jeszcze, kiedy była panną (pracowaliśmy razem), ale później kontakt urwał się. Dla niej. Ja bardzo tęskniłem za jej widokiem i zacząłem atakować ją...na Facebooku. Wysyłałem jej piosenki, filmiki a w końcu opowiadania ...erotyczne. Przestała mówić mi dzień dobry, na ulicy, a w kościele nie zwracała na mnie uwagi. Widocznie przesadziłem z tymi newsami. Czasem tylko zerknęła swoimi cudownymi, czarnymi oczkami w moją stronę...
Nagle, oboje małżonkowie zwrócili się do siebie i zamienili kilka słów. Gosia po chwili nachyliła się nad swoim dzieckiem i skierowała się do wyjścia. Mąż pozostał na swoim miejscu. Kiedy przechodziła koło mnie, nagle zatrzymała się i przykucnęła przy swojej córeczce. Poprawiła jej sukienkę i ...
... spojrzała na mnie. Zrobiła mały ruch głową w stronę wyjścia i jednocześnie wzrok skierowała w tą samą stronę, po czym szybko złapała córeczkę za rękę i wyprowadziła z kościoła. Zdrętwiałem na całym ciele. Myśli kołatały mi się po głowie, serce jeszcze bardziej. „Czy to był znak, żebym wyszedł za nią? A może to tylko złudzenie?” Nie zdążyłem podjąć żadnej decyzji, a tuż obok mojej ławki przeszedł jej mąż. Chwilę myślałem gorączkowo, ale jednak wyobraźnia wzięła górę. Wyszedłem na zewnątrz kościoła i zacząłem rozglądać się. Stało kilka osób, ale Małgosi nie było widać. Kręciłem się, jak głupi w kółko, kiedy tuż za moimi plecami wyjechał samochód. Minął mnie i stanął. Z przodu opuściła się szyba i zobaczyłem twarz Małgosi w okularach przeciwsłonecznych.
- Wsiadaj – usłyszałem jej znany głos.
Otworzyłem tylne drzwi i wsiadłem do szerokiej Toyoty. Auto ruszyło szybko przed siebie. Ruszyliśmy spod kościoła w kierunku małej rzeczki, płynącej obok naszego osiedla. Mijaliśmy hurtownie budowlaną, kiedy Małgosia odezwała się do męża.
-Tu, gdzie ostatnio, za rzeczką – powiedziała spokojnym tonem.
-No, jasne – odpowiedział i spojrzał na nią. Uśmiechnęli się do siebie. Samochód zwolnił tuż za mostkiem, a ja patrzyłem się zauroczony na jej sylwetkę. Czułem podniecenie, chociaż nic się nie wydarzyło. Sam fakt, że siedziałem obok niej, sprawiał mętlik w mojej głowie. Auto skręciło w lewo i wjechało w polanę, obok lasku. Paweł, jej mąż, zwolnił i powoli wjechał w wąską ścieżkę, ...