3) One wyzwolone.
Data: 04.08.2020,
Kategorie:
Lesbijki
Autor: Anka Skakanka
... komplet z Trumpha. Przód majtek był przeźroczysty, zdobiony u góry czarną kokardką, tył wykończony elegancką koronką. Dopasowany stylistycznie biustonosz dopełniał całości. Wyglądało to ślicznie, aż zaniemówiłam.„Masz, zatrzymaj na zawsze, ja i tak w tym nie chodzę, prezent od byłego” - dodała, po czym założyła seksowną, krótką czerwoną sukienkę, poprawiła krwistym kolorem szminki usta wyszła z mieszkania.Od razu założyłam cały komplet przeglądając się z zadowoleniem w lustrze. Tylko co dalej? Pod nieobecność siostry postanowiłam pożyczyć sobie coś od niej. Jednocześnie pomyślałam, że przydałoby się kupić coś swojego, ale z kasą u mnie nie było najlepiej, a matka sama pracując nie była w stanie spełniać naszych zachcianek. Zaczęłam się zastanawiać skąd Gośka ma kasę na to wszystko. No tak wszystko jasne. Łączy przyjemne z pożytecznym.Wygrzebałam z czeluści szafy czarną, luźną sukienkę do kolan, lekko rozszerzoną ku dołowi. Trochę romantyczna, ale jednocześnie z delikatnym pazurem. Rajstopy miałam swoje, czarne w malutkie czarne serduszka. Słodkie i seksowne jednocześnie. Tylko wciąż nie wiedziałam gdzie i po co idę. Jak mam się ubrać? Sportowo? Seksownie? Ustawka pod głównym stadionem Korony Kielce. No chyba nie idziemy na mecz? Nie znam się na piłce nożnej, za to uwielbiam siatkówkę. Nasmarowałam do Sylwii SMS:„Heja, jak mam się ubrać, gdzie idziemy, ja nic nie wiem!”Odpowiedź dotarła po kilku minutach:„Nie marudź, piwko i chill, ubierz się jak Ci wygodnie, ale nie ...
... idziemy na miasto, luzik bejb!No dobra, czyli nic szczególnego, ale miałam już strój, nie będę go zmieniać, założyłam ulubione trampki i wylazłam z domu. Będzie co będzie.Wsiadłam w miejski autobus i po 15 minutach punktualnie dotarłam pod stadion. Nie było żadnego meczu, na płycie boiska trenowali juniorzy. W oddali zobaczyłam zbliżającą się Sylwię. Sylwia była ładną kobietą o prawdziwie kobiecych kształtach. Duże piersi, większy tyłek, odpowiedni wzrost powyżej 165 cm. Czarne włosy, często były ułożone w celowym, punkowym nieładzie. Miała w sobie to coś. Ubrana w biały, luźny T-shirt z logiem zespołu The Cure, czarna jeansowa kurtka z wyszytą z tyłu na plecach czaszką zrobioną z drobnych, świecących kryształków, do tego czarne poszarpane jeansy z wieloma celowo porobionymi dziurami, pod którymi przebijał się materiał kabaretek. Na ramieniu zarzucony niewielki skórzany plecak. No i wysokie czarne trampki. Na twarzy oprócz wielu kolczyków dość mocny, wyrazisty makijaż. Przywitałyśmy się przyjacielskim buziakiem w policzek.„Powiesz mi w końcu jaki jest plan?” zapytałam nico zniecierpliwiona„czekamy jeszcze na moją koleżankę” - dodała rozglądając się nerwowo„Jezu, ona zawsze musi się spóźniać, o idzie gwiazda” - wskazała kroczącą do nas wysoką blondynkę. Dziewczyna, która szła w naszym kierunku była kwintesencją pięknej, młodej dziewczyny. Długie blond włosy do połowy pleców, błękitne oczy, idealne proporcje jeśli chodzi o ciało. Mierzyła ok 170 cm, zgrabne szczupłe ciało, sylwetka ...